napisał(a) CinnamonGirl » 27.06.2010 15:02
Przedwyjazdowo
Jak rok temu wyjazd był planowany pod kątem 2 lub 4 osób. Podgora po kilkumiesiećznym wertowaniu relacji na forum była pewniakiem. Niestety w tym roku znajomi odpadli (przy okazji też autko z klimą) dlatego od początku maja zaczęły się generalne remonty naszej nieklimatyzowanej 7 letniej małej Reni Clio i tu zabolało nas serce
bo jak człowiek pomyśli że za tą kwotę to mamy dodatkowy tydzień w Chorwacji to... aż muszę się Karlowacko napić... (Gana gooool !!!!
wiedziałam kiedy sie oderwać od lapka
)
Do tego zaczęły się krystalizować plany 'miejscówkowe'. Pierwotnie wyspa Hvar pojawiała się w nich mgliście jako jednodniowa wycieczka i taki liźniecie lodów przez szybę. Ostatecznie skończyło się 4 dniami na tej pięknej wyspie (tu wpływ miały liczne relacje - te szutrowe i nie tylko, jak i przepełnione informacjami i ciekawostkami opisy Kasi). To i tak za mało, ale jakieś zdanie można sobie wyrobić.
Stanęło na 9 noclegach w Podgorze i 4 noclegach we Vrbosce na Hvarze.
Jak wspomniałam we wczeszniejszym poście plany a realizacja troszkę się różniły.
W ramach pobytu w
Podgorze odwiedziliśmy:
Tucepi, Makarską, Baska Vodę, Brelę oraz Mostar-Pocitej-Wodospady Kravica. Plany obejmowały też wjazd na sw Jure oraz Omis oraz starą Podgorę ale nie wyszło (o czym w stosownym momencie).
W ramach pobytu na Hvarze: oprócz
Vrboski, zwiedziliśmy
Jelsę, Stari Grad oraz Hvar, zaliczyliśmy przejazd
starą drogą Stari Grad - Hvar oraz Sucuraj - zachodnia strona wyspy
oraz krótką wizytę w
Pitve.
Jakoś 3 tygodnie przed wyjazdem zamyśliłam się (czasami tak miewam że myślę dłużej niż 10 minut
i zwykle pomysły, które wtedy przychodzą mi do głowy są strzałem w dziesiątkę - tak i było tym razem) - skoro jedziemy we dwójkę to może by tak wziąć rowery. Tu szybkie rozeznanie na forum (znów podziękowania dla Kasi za przydatne informacje), zapodanie pomysłu PM (przyszłemu małżonkowi). Decyzja: bierzemy rowery.
Jeszcze dosłownie 3 dni do wyjazdu i mimo, że wyjazd miał być w ciemno to tak do końca nie był - tu wielki podziękowania dla forumowicza Marka Bodziocha (kurcze nie wiem jak się odmienia) za pośrednictwo na miejscu i zagadanie do gospodarzy, u których wtedy właśnie przebywał. Apartamencik na nas czekał.
To tak słowem przydługiego wstępu. Obiecuję że zdjęcia pojawią się już w następnym odcinku