Dokładnie tak jak pisze kw - akurat droga przy tej plaży to taki deptaczek z zakazem ruchu. Oczywiście zdarzało sie ze ktos nielegalnie podjechał autkiem bo ze 2 razy jakiś Chorwat sobie zaparkował i poszedł sie popluskać. Poza tym tylko plażowicze i ew jakis rowerzysta czy skuterek przejechał.
Widzę że ruch w interesie to w takim razie wrzucam kolejny odcinek tym razem 2 - dniowy.
16 czerwca
Kurcze jakoś tak bez meczyku to mi pisanie nie idzie
Kolejny dzień to plażowanie i szwędanie się po Podgorze. Jako, że na kwaterze był dostęp do Internetu można było zauważyć niepokojące prognozy pogody. Niby w Chorwacji nie ma co się nimi sugerować, ale rok temu 20 czerwca przyszedł ciklona i tak sobie rezydował w Chorwacji przez kilka dni. Na wszelki wypadek wymusiłam siedzenie na plaży o godzinę dłużej bo nie wiadomo co to będzie, a że wiało tak że piękne bałwany tworzyły się na morzu to i łatwo było wytrzymać. Więcej z tego dnia nie pamiętam
17 czerwca
No ten dzień pamiętam bardzo dobrze. Zaplanowaliśmy na niego popołudniową wycieczkę rowerową do Tucepi i Makarskiej. Jak to w planach bywa cos musi pójść nie tak. Tym razem wybrany dzień był najgorętszy podczas naszego pobytu i ten drugi bez wiatru
powietrze stało w miejscu a z ludzi woda lała się strumieniami, a co dopiero z rowerzystów. Z plaży urywamy się już o 14 bo trzeba nabrać sił
O 17.00 wyganiam z chłodnego apartamentu PM twierdząc, że nie chcę Jadranką wracać po ciemku. Montujemy światełka i na wszelki wypadek takie odblaskowe linijki samo zwijki gdzie popadnie, coby jakiś chorwaccy piraci drogowi zawczasu mogli zacząć hamować. Gospodarze uważnie przyglądają się naszym poczynaniom i dopytują się gdzie tym razem jedziemy.
Nie ma na co czekać ruszamy, wzdłuż naszej plaży aż do wylotu na Tucepi.
Pomiędzy Podgorą i Tucepi
W sumie na tym odcinku musiałam może z 800m przejechać Jadranką (która trochę bałam sie jechać po zeszłorocznych przeżyciach na trasie do Dubrownika). W każdym razie pokonuję ten odcinek jakbym była Lancem Armstrongiem wraz z jego astmą
Udało się nic mnie nie przejechało. Zjeżdżamy do Tucepi tam kierujemy się w kierunku promenady i robimy jakieś pamiątkowe zdjęcia, rozglądamy się i jakoś te nowiutkie apartamenty mnie nie pociągają.
Jest kościółek i chyba to wszystko. Niby w Podgorze też kościółek wciśnięty miedzy hotele, ale jakoś tak wg mnie Podgora bardziej kliamtyczna. Ale może klimat dostrzeżemy z 'molo' szukamy ... ładnie wyglądają te góry nad Tucepi ale klimatu nie znalazłam. Pewnie się gdzieś schował i trzeba by dłużej pobyć w tej miejscowości, siąść w jakiejś knajpie, aby go znaleźć.
Niestety nie mamy na to czasu bo czas leci a główny cel podróży jakieś 6 km przed nami. Na plażach i na deptaku tłumy turystów, jakoś tak głośno, krzykliwie. Za to jak wcześniej wspomniałam wzdłuż promenady sklepik za sklepikiem... raj dla zakupoholików dosłownie.
Jedziemy dalej. Mamy wydrukowaną mapkę i gpsa z jakąś szutrową drogą która można ominąć część Jadranki. Oczywiście nie bylibyśmy sobą gdybyśmy się nie zgubili
gps przestał działać a mapka już odcinka nie obejmuje
droga usilnie chce nas kierować na Jadrankę stromizną większą niż ta prowadząca do skrzydła mewy. O nie ma mowy zbuntowałam się. Zaczynamy szukać drogi po krzakach. Słyszymy jakieś auto za chaszczami. PM jedzie sprawdzić, czy to może to. Wygląda że tak. Po drodze kilka rozstajów, które kolejno sprawdzamy.
Widok z szutrowego wzgórza na fragment Tucepi;)
Za jednym z zakrętów fajnie zapowiadający się fragment widokowy, ale nie wiem czy mimo szerokiej drogi da się tamtędy zjechać do Makarskiej. Może to tylko takie coś 'pod turystów', którzy mają potrzebę poobcować z naturą lub swoją drugą połówką (a widać, że droga ta też taką funkcję posiada, bo jak się jedzie można zaobserwować różnego rodzaju opakowania po durexach).
Wybieramy drugą opcję bo jakiś turysta na rowerze właśnie się wyłonił zza zakrętu wiec pewnie zjechał z Jadranki. I faktycznie po 5 minutkach dojeżdżamy do Jadranki, tu dokładnie się rozglądam za potencjalnymi szaleńcami i nie widząc ich pędzę na złamanie karku, aby pokonać ten odcinek jak najszybciej. Dojeżdżamy w jednym kawałku, i powtórka z rozrywki czyli:
promenada...
...półwysep z widokiem na Makarską, kościółkiem i latarenką...
Ja tam współczuje tym co np. rezerowowali apartamenty przez neta i padło na te któreś z 'górnej półki' trchę chodzenia mają ale za to poślady jak skała
Panoramka
I wieksza wersja:
http://img121.imageshack.us/img121/9335/makarpand.jpg
Latarenka (pierwsza z 3 w tej relacji)
Widok na nowoszą część
...a że już sie robiło coraz później odpuściliśmy sobie nową część tylko skierowaliśmy się na tak zwaną starówkę. Czyli placyk z kościółkiem nawet było kilka wąskich uliczek. Gdyby nie to że to takie wielkie miasteczko (i ograniczało się do części wschodniej) było by naprawdę sympatycznie.
Przysiadamy na chwilę i kupujemy po wielkiej kugli lodów - to tak na ochłodzenie i motywację bo czeka nas na 'niewielka' góreczka w kierunku Tucepi i naszej szutrowej drogi.
Lody i potwierdzenie, że rowerki były
No i wypatrywałam Jacka Sparrow'a ale pozostała tylko łódka
Przejazd przez promenadę w Tucepi przez zmrokiem to istny slalom pomiędzy hordami turystów dosłownie pchających się pod koła. Udało się, ja jestem cała i turyści też. Szybko wracamy do Podgory bo już się ściemniło, światełka wystarczająco oświetlają drogę. A jak już jesteśmy przy molo to może najwyższy czas zrobić jakąś nocną panoramę.
Tym właśnie sposobem znalazłam się po 21 na molo odkręciłam filtr polaryzacyjny z szerokiego kąta, on się wyślizgnął poturlał się jakieś 3 m i wpadł w jedyną szczelinę miedzy kamieniami, w którą by się zmieścił w promieniu 1m. Odgłos odbijania się od kamieni mojego miesięcznego filtra tłukł mi się po głowie do końca urlopu. Tak się właśnie świadomie gubi ponad 200zł
Podgora wieczorową porą
I w całej swej okazałości
I większa wersja:
http://img340.imageshack.us/img340/9910 ... zoremd.jpg
Po ponad 20 km w upale i w większości pod górkę piwko smakuje jeszcze lepiej
a jak się potem dobrze śpi...