20 i 21 czerwca
20 czerwca
Ostatni dzień w Podgorze. Jutro z samego rana wyruszamy na Hvar.
Po otwarciu okiennic moim oczom ukazał się błękit morza i burzowe chmurki na niebie :> No tak zaczyna się pomyślałam. Nic to plany na ten dzien były w razie gdyby ciklona ni popuścił. Miała być Stara Podgora, Omis, widoczki z trasy z Sestanovca na miasteczka usiane na wybrzeżu dalmatyńskim i koniecznie Makarska nocą.
Na planach się skończyło. Około 10 PM stwardził ze póki co idzie pojeździć na rowerze bo musie spodobała trasa w kierunku Igrane. Hmm pomyślałam, przecie zz tego co pamiętam to tam było wzniesienie za wzniesieniem, ale może chce sobie trochę dokopać. No to ja postanowiłam zasiąść w kostiumie kąpielowym na balkonie z notatkami do egzaminów i polować na przypadkowe promienie słońca. Długo tam miejsca nie zagrzałam bo nagle chmury się rozstąpiły i słońce zaczęło grzać. Lukam w jedną stronę, w drugą zapowiada się że poświeci dłużej.
Z prędkością światła wzięłam ręczniki, kąpielówki PM i kremik i po 10 minutach wygrzewałam się na słońcu puściwszy uprzednio PM smsa, gdzie można mnie znaleźć. Na plaży rewelacja, słonce grzeje, wiatr wieje tak mocno ze muszę rozłożyć się ponad półtora metra od 'mojego miejsca' bo inaczej fale by mnie całą zalewały. A tak to tylko nóżki obmywają. Woda cieplusia. Po godzince dojechał zdyszany i cały mokry PM. Coś tam pojeździł, ale on nie kojarzył, że tam są takie górki:> skoczył do przebieralni i już moczył się w jadranie. O 14.30 stwierdziłam ze słonko z wiaterkiem opala znakomicie i może jednak wystarczy na dzień dzisiejszy. Chyba w tym momencie pogoda mnie posłuchała bo po nie całych 5 minutach od podjęcia przeze mnie decyzji nie wiadomo skąd przyszła wielka chmura i juz słońca do wieczora nie było.
Za to w czasie obiadku rozpętało się piekło na dworze i wszystkie plany na dzień dzisiejszy deszcz zlał do Jadranu
. Rozpogodziło się jako tako koło 20 wieczorem.
21 czerwca
Całą noc i ranek lało. Rano pobudka o 6 szybkie śniadanko, pakowanie w strugach deszczu i obieramy kierunek Drvenik.
Pierwszy dzień kiedy mam ubrane długie spodnie, sweter i kurtkę
faaaajnie.... Chorwacja Drogę do Drwenika pokonujemy w deszczu, na prom czekamy w deszczu, drogę na Hvar - wyspę, gdzie najwięcej dni w roku świeci słońce pokonujemy w deszczu. Całe szczęście niewielkim i dąło się bezpiecznie wyjść na pokład aby uwiecznić latarenkę
Z jednej strony
I z drugiej
i w poziomie
Dopłynęliśmy, jakiś miły pan co tachał za autem pokaźną łódkę przepuszcza nas na trasie Sucuraj - Vrboska. No i znów rozczarowanie.
Tyle się naczytałam o tej drodze, jakie to wąskie że koła wiszą nad przepaścią, kręte, że wraki lezą poniżej, jeżdżą po nich szaleni Niemcy
a Czesi przerażeni odpuszczają...
Jednym słońcem napaliłam się na fajną przygodę. A tu pełne rozczarowanie, droga jak droga, owszem super widoczki, całkiem szeroka w końcu ciężarówka, spokojnie nas mijała jakieś zakrety były ale w Beskidach są drogi z większą liścia zakrętów i węższe. No to szukałam wraków ale niestety przez pół drogi za szybami miałam taki widok:
Hvar wyspa słońca tez coś....
Więc żadnych wraków nie widziałam. Jednym słowem droga przereklamowana. A może to wynika z faktu ze mieszkam blisko gór i ta droga była dla mnie ot zwykłą drogą, a dla kogoś z nizin to ekstremalne przeżycia... hmmm
Za to jak nie lało to widoczki były całkiem, całkiem.
Kolo 11.30 dojechaliśmy do Vrboski, z nieba leją się strugi deszczu. No ale trzeba poszukać noclegu. Jednym słowem idealna pogoda dla właścicieli pbo po półgodzinie wyglądałam jak zmokła kura a jedyne co miałam to propozycje pokoi bez kuchni, albo apartamenty dla 2 osób za 80 E i to 200m od starówki (chyba kogoś powaliło
)
Ostatecznie jak zrezygnowana wracałam do autka gdzie siedział PM (oczywiste suchutki i pachnący :>) jakaś starsza pani zaczeła z okna machać do nac czy szukamy apartamentu. Staneło na tym że wzięliśmy apartament za 40E (ała ... plany były do 30 E, a i tak stargowałam trochę ale 4 dni przeżyjemy) za to przy samiutkiej starówce, w środku piękny, nowiutki pachnący, full wypas z Klimą w cenie, satelitą i jak się potem okazało winkiem za free. Bo jak się okazało starsza pani miała tam produkcję wina, 4 wielkie metalowe beczki (kadzi e- nie wiem jak się to fachowo nazywa) z winkiem, proskiem i oliwą. Sama wina nie lubię, ale to było dobre:> ludzie tam walili ze Starego Gradu (bo im polecono właśnie tam zakupić).
Ceny winka 20kn za butelkę, prosek 55kn, oliva ... kupowałam ale nie pamiętam
Jak ktoś będzie szukał winka w okolicach Vrboski, to polecam bo winko i prosek naprawdę smaczne. Domek jest ok. 50m w prawo pod przystanku autobusowego w 'centrum' Vrboski.