ewula91 napisał(a):Pewnie namówił Was Vincent!
Tak dokładnie
bardzo przyjemny i miły człowiek.
Ogólnie Chorwaci to miły naród. Ta obsługa i życzliwość ich jest niesamowita.
Tylko na drogach straszni szaleńcy
10-11 Czerwiec, weekend. Ogólnie znów leniwy czas
Plaża, Promenada, Hotel, Basen, spacery
Oczywiście 10 czerwca mecz Polski z Rumunią. Ulubiony Nasz szef Pubu organizuje meczyk
Fajna atmosfera dużo Polaków. Szczególnie mnóstwo ze Śląska.
Do pełni szczęścia Polacy wygrywają
12 Czerwiec, Poniedziałek. Wstajemy wcześnie na śniadanie na godzinę 7. Plan napięty. Jedziemy do Bośni trzy cele: Mostar, Medżugorie i Kravica. Wyjazd około godziny 8.30 i kierujemy na pierwszy cel najdalej położony czyli Mostar ).
Zabieramy ze sobą Euro, gdyż takie informacje dostaliśmy że w owych miejscowościach można taką walutą płacić.
Trasa zaczyna się od parku Biokovo, fajne kręte drogi i widoki niesamowite. Na granicy spokojnie, posprawdzał dowody i zieloną kartę i jazda dalej. Później była jakaś bramka z opłatami. Tutaj mieliśmy mały problem, bo Bośniak tylko Credit Card...ale daliśmy radę
W samej Bośni nie spodziewałem się że walutą jest stara marka niemiecka. Tej lekcji nie odrobiłem
Do samego Mostaru dojechaliśmy bezproblemowo. W centrum miasta to parkingi same znajdują kierowców. Sporo ludzi z miejscami do zaparkowania, oczywiście płatnymi
Miasto ładne, warte obejrzenia. Oczywiście gdzie można pocykać fotki to nawał Azjatów
O ile samo wjechanie do Mostar nie było problemowe, to wyjechanie to już nie lada sztuka
Ustawiam w Navi kierunek Medżugorie. Prowadzi mnie prze miasto i tutaj zonk. Remont drogi i droga nieprzejezdna. Zawracam, navi oblicza trasę pokazuje kolejną drogę. Tutaj po jakimś czasie znów porażka. Kolejna droga w remoncie i brak przejazdu....powtarzam manewr. Navi po raz trzeci pokazuje drogę, i dokładnie sytuacja się powtarza. Przy czwartej drodze nawigacja prowadzi mnie przez jakieś osiedla, wąskie dróżki...śmiałem się że za chwilę tutaj nocleg zorganizujemy
Na szczęście udaje się wyjechać z tego miasta
Do Medżugorie nie ma daleko. Jedziemy spokojnie. Chyba największe wyzwanie tutaj to znalezienie parkingu
Oczywiście mamy szczęście i miejsce się znalazło ale płatne w KM których nie mieliśmy akurat przy sobie
Dobrze że kantorów tam tyle ile sklepików z Maryjkami
Miejscowość ładna, Sanktuarium też.
Tutaj również jedliśmy obiadek. Bardzo dobre jedzenie w restauracji obok Kościoła. Ceny podobne do Podgory. Bez problemu można się dogadać. W Medzugorie bez problemu można płacić Euro.
Po obiadku wyruszamy w drogę. Ostatni cel wodospady Kravica. Niestety tutaj mamy pecha trochę bo korki. Korki bo w miasteczkach w Bośni coś ala "Odpust" u Nas. Policja stoi przy każdym przejściu dla pieszych. Ludzi mnóstwo. Ruch bardzo powolny.
Ale popieram takie akcje i szkoda że u Nas te nieroby i darmozjady czegoś takiego nie robią.
Wodospady Kravica, dużo mniejsze niż np na Plitvickich Jeziorach. Ale to że mniejsze nie znaczy że są gorsze
Bo te miejsce również warto odwiedzić
Tutaj po raz pierwszy kupuję od miejscowego smakową Rakiję.
Do hotelu wracamy o godzinie 20 akurat w sam raz na kolację.