FISHPIKNIK
Witam serdecznie wszystkich czytaczy i oglądaczy
Dziś kolejna atrakcja, której kompletnie nie planowaliśmy - fishpiknik. Zdecydowaliśmy się na statek Bibe, ponieważ to dość duża jednostka i kołysanie nie jest na niej tak bardzo odczuwalne (choć ja mogłabym płynąć nawet kutrem rybackim
).
Warto zaznaczyć, że jeśli komuś zależy na korzystaniu z uroków górnego pokładu powinien stawić się na statku przynajmniej 45 min przez planowanym odpływem, później trudno o zdobycie przyzwoitego miejsca
Nam jednak nie zależało na smażeniu się w słońcu, dlatego od razu usiedliśmy na dole, gdzie było całkiem przyjemnie, a i widoki niczego sobie
No to odpływamy w kierunku Promajny po kolejnych wycieczkowiczów
I ruszamy w kierunku wyspy Hvar. Pierwsza część podróży zajęła może godzinę, 1,5h... Widoki nieziemskie!
Powoli zbliżamy się do pierwszego przystanku na trasie - Jelsy.
Na zwiedzanie dostaliśmy zawrotne 50 minut... I co tu robić w tak krótkim czasie? Prawie truchtem udało nam się zwiedzić najważniejsze punkty, nie brakowało oczywiście małych i wąskich uliczek
Miasteczko jest piękne i tajemnicze i podobało mi się najbardziej z tych, które odwiedziłam podczas wakacji. Wiem, że na pewno jeszcze kiedyś się tam wybiorę, ale z większym zapasem czasowym
W drodze powrotnej na statek, uraczyliśmy się najlepszymi lodami, jakie jedliśmy w życiu
moje miały smak mohito, a luby wybrał raffaello - do dziś kiedy wspominamy wakacje przypomina nam się ich smak...
Dobra, płyniemy dalej. Na tym odcinku dostaliśmy po bułce z serem, szynką i jakimiś warzywami i lekko się zapchaliśmy przez dotarciem do kolejnego punktu - wyspy Brać.
Żeby dostać się na Złoty Róg, czyli punkt kulminacyjny wycieczki, można przepłynąć się taksówką wodną, pojechać miniaturowym pociągiem lub przejść się promenadą. My wybraliśmy trzecią opcję
Droga w cieniu, wzdłuż linii brzegowej, na ławeczce można wypić piwko i coś przekąsić, żyć nie umierać
Sama plaża - chyba największe rozczarowanie podczas całego wyjazdu. Masa ludzi, brud, komercja - zdecydowanie nie o to chodziło...
Chwilę poleżeliśmy (żeby nie było, że nas tam nie było
). Jednak niewątpliwą zaletą były fale z jednej strony, miałam radochę jak pięciolatek
Niefortunnie zaczęły zbierać się jakieś dziwne chmury i to właśne tam złapał nas pierwszy i jedyny w Chorwacji prawdziwy deszcz, trwający całe 10 min, ale jednak
Później jeszcze chwilka na obfocenie okolicy
Droga powrotna to jedzenie, wino, muzyka, śpiewy i WIDOKI!
Generalnie ryb nie jadamy, bo nie lubimy, ale co to za fishpiknik bez zjedzenia fisha
Trudno mi powiedzieć, czy była dobra czy nie - zjadłam wszystko w każdym razie
Kelnerki bardzo uprzejmie dolewały każdemu pasażerowi taniego wina w nieprzyzwoitych ilościach... No i oczywiście nie obyło się bez jakże ponadczasowego przeboju, jakim jest "Ona tańczy dla mnie"...
Generalnie wycieczkę oceniam jako świetną