Stanęliśmy przy Playa de Almáciga. Ze względu na małą ilość miejsc na zaparkowanie przy zejściu do plaży Benijo (wiem, wiem...tam byłoby najładniej), wybór plaży Almáciga był rozwiązaniem najlepszym w tych okolicznościach.
Przy zejściu na szeroką plażę umieszczono tablicę ostrzegającą przed silnymi niebezpiecznymi prądami. Oczywiście, kąpiółka tylko na własne ryzyko , z zachowaniem ostrożności...
Surferzy nic sobie z tych ostrzeżeń nie robili , więc my również postanowiliśmy chwilkę pobawić się z falami . Ale bezpieczne, przy samym brzegu . No i pod czujnym okiem Kapitana , który z powodu uszkodzonej ręki wolał jednak do dzikiej kipieli nie wchodzić.
Drobny wulkaniczny czarny piasek nie jest tym, co lubię najbardziej, ale chodzi się po nim całkiem miło . Manele natomiast można zostawić na kamieniach, których sporo nieco dalej od brzegu, na obramowaniu zatoczki.