Piątek, 28 września
Na ten dzień czekaliśmy od momentu, gdy kupiliśmy lot na Teneryfę. No bo Teide odwiedzić trzeba Nawet jeśli nie ma szans na zdobycie zezwolenia na wejście na szczyt, bo rezerwować je trzeba ze znacznie większym wyprzedzeniem, niż bilet na samolot … W naszym przypadku, przy zarezerwowaniu lotu około 20 sierpnia, pierwszy dostępny termin otrzymania zezwolenia wypadał w połowie października.
Na szczęście udało się zarezerwować wjazd kolejką , więc i tak byliśmy zadowoleni. Pierwotnie miała to być środa, z pogodą tego dnia wręcz rewelacyjną na spacer pod wulkanem. Ze względu na perypetie samolotowe Kapitaństwa , termin należało jednak przebukować.
Zmiana rezerwacji on-line na czwartek nie była jednak dogodna, gdyż wolne były jedynie godziny mocno popołudniowe. Oznaczało to konieczność zjazdu zaraz po wjeździe, więc na spacer do miradorów w zasadzie nie byłoby czasu. Na szczęście udało się zmienić na piątek , chociaż i na ten dzień większość terminów była już niedostępna… W sumie to dobrze się stało, gdyż czwartkowa mocno wietrzna pogoda (na górze wiało ponoć 55 km/h) spowodowała zamknięcie kolejki tego dnia (taki w każdym bądź razie status widniał na stronie internetowej), więc konieczna byłaby kolejna zmiana rezerwacji, być może znacznie mniej korzystna godzinowo, niż nam się trafiło.
Widoczność w piątkowy poranek nie była wprawdzie tak rewelacyjna, jak w środę, ale i tak wyglądało to wszystko przyjaźniej, niż w czwartek .