Pozwoliłam sobie na mały wtręt wspomnieniowy i kilka zdjęć z ubiegłego stulecia
, wybaczcie. Wiedeń 15 lat temu naprawdę zrobił na mnie wrażenie i, być może jeszcze do ubiegłego roku objeżdżalibyśmy go obwodnicą, jak zawsze, kiedy wracaliśmy z Chorwacji, ale nie. Tym razem musieliśmy tam się zatrzymać.
Ale zobaczyć Wiedeń w niecałe dwa dni to, jak sami już wiecie, włócząc się po tej relacji -
NIEMOŻLIWE!
Wróćmy więc do momentu, kiedy wróciliśmy z wycieczki autobusem wokół Ringu. Zostało nam jeszcze kilka godzin do zmierzchu. Jutro w południe kończymy nasz szlak Pag-Wiedeń. Kierunek: Warszawa.
A dziś jeszcze
Prater. Niech w końcu i Nadia ma coś z tej męczącej wycieczki. W biegu i w niemiłosiernym upale
Wsiadamy w tramwaj i jedziemy nim przez pół miasta, do samego celu. Takie połączenia to ja lubię!
Tramwaje kursują z niemiecką, tfu!, austriacką precyzją, co do sekundy! Mijamy kilka dzielnic, kolorowo, wesoło, życie pulsuje.
A na miejscu? Komary. Chmary komarów
I
Prater. Dzielnica 2. z Wielkim Kołem i turystycznymi kolejkami. To przede wszystkim ogromny park, przy którym warszawskie Łazienki, jak porównywałam, to zaledwie... kwietnik
Wrażenie psuje nieco autostrada przechodząca w połowie Prateru, ale prawie jej nie słychać. Widać za to ciągnące się kilometrami zagajniki, alejki, ścieżki rowerowe, biegowe, tereny jeździeckie, place zabaw, budy gastronomiczne i szpalery kasztanowców. I... komary! Matko, jak nas wtedy pogryzły! Za wszystkie czasy. Bardziej cięte niż polskie
Ponieważ nie mieliśmy szans, by przeżyć w starciu z zajadłymi owadami dłużej niż dwie godziny, ewakuowaliśmy się cali w bąblach. Tym samym tramwajem nr.1, który odjeżdżał idealnie o 21.00 (co do sekundy) dotarliśmy niemal pod sam Bristol.
Jutro w drogę.
A ja bardzo Wam dziękuję za wspólną wędrówkę po tym uroczym mieście.
Bonarowi szczególnie dziękuję za pomoc, uzupełnianie relacji, zdjęcia, konkursy i zagadki
Bezcenne
Danusi też, i Andrzejowi, i Grzegorzowi, i komu tam jeszcze - wielkie dzięki!
Miło, że byliście i daliście się sprowadzić na wiedeńskie manowce
Pozdrowienia dla Was wszystkich
I jeszcze coś: jeśli będziecie mieli kiedyś okazję zobaczyć świąteczny Wiedeń - nie wahajcie się nawet przez chwilę!
Nieświąteczny też wart grzechu