Barokowy styl zawsze przytłacza przepychem i skłonnością do przesady. Nie moja stylistyka, ale nie ma co wybrzydzać
Wiedeński Bristol istnieje od 1892 roku, trzeba mu wybaczyć ciut pretensjonalny styl i cenne antyki z przełomu XIX i XX wieku. W powietrzu czuć mole z czasów Franciszka Józefa mieszające się z najnowocześniejszymi udogodnieniami
Bristol w Wiedniu należy do sieci Luxury Collection co oznacza, że należy do ściśle wyselekcjonowanych, unikatowych miejsc na świecie, począwszy od luksusowych bungalowów na Bora Bora po XVII-wieczne domy w Amsterdamie. Ponoć takich miejsc, łącznie na pięciu kontynentach, jest 50. O taką wiedzę wzbogacił mnie mój osobisty ślubny przewodnik
Sąsiedztwo na Ringu w każdym razie mamy znakomite. Vis a vis jeszcze chyba starszy od Bristolu - Imperial, także z grupy Luxury Collection.
Nasze lokum nie ma więc nic wspólnego z minimum przyzwoitości. Gdyby nie widok z okna, spałabym w samochodzie
A z okna...
Oczywiście Opera wiedeńska (w bardzo kiepskim moim wydaniu
)
Żeby już zakończyć temat nieprzyzwoitego wiedeńskiego lokum na te dwie doby
, dodam tylko tyle, że jak żyję nie miałam okazji zjeść niczego przyzwoitego w żadnym, ale to żadnym hotelu. Oprócz tego...
W Bristolu jest znakomita restauracja
Korso bei der Oper. Zdobyła wiele najwyższych nagród kulinarnych, o czym przeczytałam dopiero po powrocie, jak to zwykle bywa. Po kulinarnych przyjemnościach na Pag-u, postanowiłam się zemścić na wyniosłych progach i zamówiłam... ośmiornicę. I to, co jadłam miało naprawdę smak ośmiornicy
Wiedeń da się lubić, mówię Wam