Witam wszystkich,
Pora zamieścić wreszcie mój pierwszy post na forum.
W Cro byłem w tym roku po raz piąty. Konkretnie: Pod maslinom w Orasacu i Mala Milna na Hvarze. Moje poprzednie miejsca to: camp Perna na Peliesacu, camp Sutikla w Podgorze, camp Kozarica w Pakostane koło Zadaru i dwukrotnie Mala Milna na Hvarze.
Tyle tytułem wstępu, a teraz do rzeczy:
Pod maslinom wybrałem po lekturze forum z uwagi na bliskość Dubrownika i pozytywne opinie bywalców. I nie żałuję. Camp zapewnia intymność, sporo parcel oddzielonych zaroślami, stosunkowo dobrze zacieniony, czysty. A przede wszystkim wspaniali gospodarze: Bożo i Mirko oraz ich mama.
Zaraz na początku naszego pobytu na campie przydarzył nam się wypadek: mój trzynastoletni syn podczas niedzielnej mszy w kościele zemdlał i upadając na posadzkę rozciął sobie paskudnie podbródek. Natychmiast wielu obecnych w kościele Chorwatów zaoferowało nam swoją pomoc. Nasz samochód został na campie, więc ktoś z miejscowych zawiózł nas do najbliższego lekarza. Kiedy się okazało, że lekarz jest nieobecny, poprosiłem o podwiezienie na camp, aby swoim samochodem pojechać do szpitala w Dubrowniku. Kiedy podjeżdżaliśmy do campu, Mirko już wyjeżdżał po nas swoim autem. Okazało się, że był wtedy w kościele i widział całe zdarzenie. Zawiózł nas do szpitala, pomógł się porozumiewać z lekarzami. Spędził z nami w szpitalu cztery godziny (konieczne okazało się szycie rany, prześwietlenie głowy, konsultacja neurologa), służąc nam pomocą i dodając otuchy. Próbowałem się później jakoś odwdzięczyć Mirko za to, co dla nas zrobił, ale stanowczo odmówił. W następnych dniach stale on, Bożo i ich mama dopytywali się o zdrowie syna.
W związku z całym wydarzeniem miałem okazję ich nieco bliżej poznać: to wspaniali i mili lodzie, jak większość Chorwatów, z którymi miałem do czynienia. Również lekarze, z którymi mieliśmy kontakt w związku z wypadkiem (także w Hvarze - wyciąganie szwów) byli bardzo mili i sympatyczni.
Bożo, Mirko - jeszcze raz wielkie dzięki!