Witam wszystkich
Chciałabym podzielić się wrażeniami po podróży do Chorwacji i z Chorwacji pociągiem przewoźnika RegioJet.
Przez wiele lat podróżowaliśmy autem, jednak w tym roku stwierdziliśmy że musimy się przekonać czy jest to możliwe jechać do Chorwacji bez zabierania do auta pół domu bo w końcu, wszystko może być potrzebne
Więc od początku. Wyjazd ze Świebodzic autem do Pragi w niedzielę rano 20-06. Rodzice męża robią wycieczkę, a przy okazji nas zawożą do Czech. Lubawka, spokój na granicy. W Pradze dobry obiadek, później wracamy na główny dworzec, machamy pa pa i na peron.
I tu zaczyna się czekanie Najpierw na informacje który to będzie peron, a póżniej na sam pociąg. Najpierw opóźnienie 10 min, po czym 20 min i w końcu 30 min. Nie byłoby w tym złego gdyby nie fakt że było gorąco i duszno. W dodatku mieliśmy już bilety na katamaran wykupiony w Splicie na 15 w kolejnym dniu. W końcu, zamiast o 16:46, wyjechaliśmy ok 17:30.
Przedział mieliśmy wykupiony dla 4 osób z kuszetkami. Oczywiście były inne opcje, przedziały bez miejsca do spania, no i stricte miejsca siedzące w osobnym wagonie. Na miejscu, w przedziale, czekały na nas zamówione wcześniej dania. Przez stronę wcześniej można było zamówić sałatki, tortille, lub sushi (1 danie na osobę) - odpłatnie. Powiem tak, nie jestem wybredna, ale tortilla z kurczakiem i sałatka z kurczakiem, no troche mdłe. Więc dla osób podróżujących z dziećmi lepiej zabezpieczyć się jedzeniem przygotowanym w domu (no i jest kolejny powód, ale to za moment) Od firmy w prezencie, mała butelka wody/osobę. W czasie podróży za darmo można było dostać kawę, ile się chce . Odpłatnie: piwo, kofola, woda, wino i ciasta.
W czasie podróży, jeszcze po stronie Czeskiej, pewna Pani zasłabła, i to na tyle poważnie, że pociąg został zatrzymany w szczerym polu i czekaliśmy na pogotowie. Dalej Słowacja-> Węgry. Dokumenty dopiero sprawdzali na granicy Węgiersko-Chorwackiej, niestety trwało to wieki Suma summarum, dojechaliśmy do Splitu z 3-godzinnym opóźnieniem A propos domowego jedzenia, sama sałatka i ciasto jabłkowe nie wystarczy, stąd moja rada, lepiej zabrać z domu dodatkowe dania. Bilety na Korculę przepadły i mieliśmy 30 minut aby wykupić bilety na kolejny Katamaran do miasta Korcula. Był stres, przez opóźnienie byliśmy jednak zmęczeni i zamiast sie cieszyć tym że dojechaliśmy (prawie) na miejsce, to lecieliśmy z bagażami jak poparzeni do portu
Zapomniałam dodać że przed wyjazdem musieliśmy wypełnić na stronie RegioJet (po zalogowaniu) formularze, które przewoźnik musi okazać na granicy z Chorwacją, no i musieliśmy wypełnić obowiązkowo EnterCroatia.
Z takich miłych rzeczy, można było podziwiać przez całą drogę piękne krajobrazy, wieczorkiem napić się piwa (i tym samym z każdą minutą jesteś coraz bliżej celu ) Dzieci miały fun malując lub oglądając bajki na górnych łożeczkach.
Zakonczę tu relację, bo jeszcze chcę opowiedzieć jak wyglądał powrót. Do usłyszenia!
P.S Chciałam załączyć zdjęcia, ale rozmiar zdjęć jest za duży.