Witam.
Relację Pawła i Małgosi niestety zawiesiłem na haku zanim na dobre wyjechali w niej z Maramureszu. Szkoda, gdyż jest to gotowy przewodnik.
Wyjechaliśmy więc z domu w kierunku na Zakopane i przez Jurgów, Poprad, Rożnawę, Nyiregyhazę dotarliśmy do przejścia przed Satu Mare.
Żałuję, iż nie zrobiłem zdjęć dość specyficznej architekturze domów mieszkalnych na drodze z Satu Mare do Syhotu Maramoskiego.
Mniej więcej w miejscu, gdzie pojawiła się tablica Maramures, droga zmieniła swą nawierzchnię i żywcem przypominała wiosenny stan drogi Wisła Kubalonka - Istebna. Zaliczyliśmy piękny slalom wywijając kierownicami ze zdwojoną intesywnością - raz, że serpentyny dwa, że dziury.
Nigdzie później już nie trafiliśmy na podobnej jakości nawierzchnię.
Mam dziś wrażenie, że był to jeden z najcieplejszych dni podczas tego urlopu, gdy wychodząc przy tablicy Comuna Sapanta, żar uderzył w nasze nozdrza, termometr wskazywał 34 stopnie ciepła.
Mając w zamierzeniu góra trzy dni na przejechanie Rumunii, po łebkach i pobieżnie musieliśmy potraktować jej zwiedzanie.
Na poczatek więc Sapanta i kilkadziesiąt razy już chyba pokazywany Cimitirul Vesel.
Tablica z lokalnymi atrakcjami. Stojąc przed nią dość długo zastanawialiśmy się jak się nazywa w oryginale wesoły cmentarz i jak tę mapkę odczytać...
Trochę lokalnej zabudowy.
Po kilkuset metrach oznaczenia precyzyjnie prowadzą nas do celu. Komercja tego miejsca trochę zniesmacza. Zaparkowane byle jak samochody powodują, że zatrzymujemy się za cmentarzem
Wchodzimy do środka. Brak znajomości rumuńskiego psuje połowę efektu.
Upalny dzień. Lody dla ochłody. Siedzenia na ławeczkach, to chyba tradycja narodowa w tej części kraju.
Sporo czasu zajęło nam zwiedzanie cmentarza, choć rozległy nie jest, a teksty są niezrozumiałe. Zastanawialiśmy się czy to cmentarz zwykły, czyli komunalny, czy też trzeba wyrazić chęć lub zgodę na taki nagrobek... spotkałem kilka zwykłych grobów.
Po zwiedzaniu, wzorem starowinek z ławeczki udaliśmy się na lody.
Po drodze obserwując kilka architektonicznych ciekawostek.
C.D.N.