napisał(a) Kobieta » 24.02.2010 23:00
Dzień 11
to dzień.....
.
.
.
.
.
.
ODPOCZYNKU... znowuuuuuuu.... jakby to mój mąż-wąż powiedział
Jak zwlekliśy się z łóżek to było południe...
zjedliśmy śniadanio-obiad - kalafiorek i ziemniaczki
i w drogę...
Na dworze słońce, ale dla zmyłki, bo bora dalej szaleje i strasznie wieje...
Poza tym, to wrzesien w pełni i nasza plaża CISTA nieczynna
chyba dlatego, że nie ma dziecka, żeby zbierało opłatę, albo z powodu bory...
Znaleźliśmy inną plażę podobna do Cistej.
i mąż, zaczytany..uhuhu.....
z dupą prawie na wierzchu (tak to zobaczy to mnie ukatrupi :])
A ja z nudów pisałam sobie...
No i oczywiście, piękna opalona noga, a raczej stopo-noga węża...
i rzut okiem na zatokę na zakończenie tej cześci
CDN.... wciąż dla cierpliwych, bo w niedzielę egzamin i muszę się uczyć