W poprzednim poście zapomniałam przedstawić głównych bohaterów tej relacji, wybaczcie
Oto my: kierownik wycieczki czyli Ja
mój dzielny kierowca i przede wszystkim najlepszy towarzysz podróży czyli Mój Mąż oraz naszych dwóch kochanych smyków, którzy chcąc niechcąc muszą włóczyć się z nami: sześcioletni Mikołaj i prawie trzyletni Kajtul
Jedziemy starą, poczciwą astrą kombi.
Dzień 1.
25.sierpnia, wtorek.
Drogę, którą jedziemy poznaliśmy już w ubiegłym roku tyle, że jadąc w przeciwnym kierunku, bo dokładnie tą samą drogą wracaliśmy z okolic Wenecji.
A więc na początek nasza dobrze znana droga nr.1, następnie granica Pl/Cz Cieszyn-Boguszowice (godz.5:34), w Czechach droga E75, kierunek Słowacja, granica Cz/Sk o 6:09 i tutaj zaopatrujemy się w winiete, kupujemy odrazu miesięczną za 10Euro. Jedziemy przez Żylinę i nzastępnie autostradą w stronę Bratysławy. Granicę Sk/A przekraczamy o 9:50, kupujemy winiete, tym razem na 10dni za 7,7euro i kierujemy sie na Graz.
Jedzie nam się całkiem dobrze, prowadzi nas nowy nabytek czyli Scooby
W tym roku postanowiliśmy iść z duchem czasu i zaopatrzyliśmy się w GPSa
Chłopcy jedynie zadziwiająco krótko śpią, bo obudzili się jeszcze w Czechach... ale na szczęście są całkiem grzeczni
No ale ile tak można jechać, jeszcze w domu planowałam w Austrii jakiś dłuższy postój. W wątku
Ewy Zuber dowiedziałam się o Minimundus pod Klagenfurtem i na początku tam planowałam postój. Jednak jeszcze w tym samym wątku odradzono mi tam tak krótki pobyt.
W końcu wybór padł na Graz. I był to doskonały wybór
Niestety nie mieliśmy przewodnika a jedynie plan centrum w atlasie. Jedynym źródłem informacji o mieście był przeczytany przed wyjazdem artykuł w podróżniczej gazecie... Niestety samej gazety zapomnieliśmy zabrać, a szkoda bo był tam mały planik z zaznaczonymi ciekawymi miejscami. Na szczęście coś niecoś w głowie zostało.
Dojechaliśmy więc do centrum, zostawiliśmy samochód na parkingu koło parku (za wrzucone 2Euro parkometr wydrukował nam bilet parkingowy na 1,5godz.) i ruszyliśmy w stronę starego miasta. Pięknymi, wąskimi ulicami docieramy na Rynek z przepięknym, klasycystycznym ratuszem.
Rynek, podobnie jak część uliczek starego miasta, jest wyłączony z ruchu samochodowego, podjeżdżają tu jedynie niezwykle ciche tramwaje. Główny plac Grazu jest doskonałym miejscem na szybką przekąske, stoi tu mnóstwo budek z hot-dogami czy kiełbasą na ciepło.
My nie jesteśmy głodni ruszamy więc dalej, zagłębiamy się w wąskie uliczki i pozwalamy by to one nas prowadziły. W ten sposób docieramy do rzeki Mury. Rzeka nie jest zbyt szeroka i ma okropny brunatny kolor... My idziemy wzdłuż brzegu, aby odnaleźć sztuczną wyspę, która powstała w 2003 roku, kiedy Graz był Europejską Stolicą Kultury.
Na wyspę nie wchodzimy, oglądamy ją jedynie z mostku obok, którym przechodzimy do kolejnej "pamiątki" z 2003r., czyli do Muzeum Sztuki Nowoczesnej zwanym potocznie bańką lub robakiem. Faktycznie budynek jest dziwaczny...
Wracamy na "naszą" stronę rzeki, gdzie znajdujemy mały placyk zabaw, koło którego chłopcy nie mogą przejść obojetnie. Widać stąd wieże zegarową znajdującą się na Górze Zamkowej. Jest ona pozostałością stojącego tu kiedyś zamku. Można tam dotrzeć kolejką lub wspiąć się stromymi, krętymi uliczkami. My niestety nie mamy na taką wycieczkę już czasu, a szkoda, bardzo lubimy podziwiać odwiedzane miejsca z góry...
Kierujemy się spowrotem na Rynek a następnie jedną z ulic w stronę parku, przy którym stoi nasz samochód. Zatrzymujemy się jednak w jednym z kawiarnianych ogródków na kawę i lody. I jedno i drugie jest pyszne.
Na tym kończy się nasz spacer po Grazu, mieście, które okazało się niezwykle piękne i pełne uroku. Zadbane, eleganckie uliczki, uśmiechnięci, nieśpieszący się mieszkańcy oraz gwar kawiarninych ogódków - taki właśnie w moich oczach jest Graz.
Mamy nadzieję, że kiedyś uda nam się przyjechać tu na troszkę dłużej i wtedy wejdziemy na Górę Zamkową, pójdziemy do największej na świecie zbrojowni a przede wszystkim dłużej pospacerujemy pięknymi uliczkami.
Jedziemy dalej i po ok. 2 godzinach dojeżdzamy do Karawankentunnel
Po zapłaceniu 6,5euro i przejechaniu 7864m. jesteśmy wreszcie po tej słonecznej stronie Alp
cdn...