Dzień 6.
30.sierpnia, niedziela.
Po deszczowym dniu przyszła bardzo zimna noc, na szczęście rano niebo było bezchmurne i już przy śniadanku ogrzewało nas słońce
Kolejny słoneczny dzień i kolejna wycieczka przed nami.
W planach na dzisiaj było dłuższe łażenie po górach ale ponieważ ostatnio na hali Voje mocno obtarły mnie buty postanawiamy dać moim nogą jeszcze trochę odpocząć Realizujemy więc plan na dzień ostatni, czyli plan mniej inntensywny, żeby popołudniu był czas na pakowanie. Dzisiaj wprawdzie pakować się jeszcze nie będziemy ale spędzimy z chłopcami trochę czasu na campingowym boisku i placu zabaw, w końcu po coś wieźliśmy tutaj piłkę i te wszystkie paletki... No i może uda się pojechać na wieczorny spacer do Bledu? Do tej pory zazwyczaj wieczorajmi już nam się nie chciało...
No więc jedziemy Kierunek Kranjska Gora, drogę już znamy, jechaliśmy tędy na przełęcz Vrsic. Tym razem nie skręcamy w Kranjskiej Gorze w lewo tylko jedziemy dalej prosto i skręcamy kilka kilometrów dalej również w lewo.
I gdzie dojeżdżamy? Oczywiście tam, gdzie każdy kibic będąc w Słowenii dojechać powinien czyli pod skocznię w Planicy
Oto moi dwaj kibice:
Parking pod skocznią jest płatny - 2 euro a miły pan parkingowy na widok maszej rejestracji mówi: "Polska? Adam Małysz" i daje nam zamiast biletu parkingowego dwa metalowe znaczki
Skocznia już z dołu robi duże wrażenie ale oczywiście chcemy wejść na górę. Nie ma żadnych bramek ani opłata za wejście na obiekt, są jedynie ostrzeżenia o niebezpieczeństwie oraz o tym, że zarządca nie ponosi winny za ewnetualny wypadek.
Zaczynamy więc wspinaczkę po schodach, jest ich duużo, najpierw stare betonowe, potem nowsze metalowe. Mijamy tablicę stojącą w miejscu najdłuższego skoku, rekordu tej skoczni i jednocześnie świata. Na tablicy możemy przeczytać: "239m., Bjorna Einar Romoren, 20.03.2005".
Pierwszy postój robimy sobie sporo poniżej progu, to tutaj lądują ci najsłabsi... a stok jest tutaj bardzo stromy. Idziemy dalej i kolejna przerwa we wspinaczce na dużym, drewnianym podeście koło progu. Można stąd wejść na próg i rozbieg. Po krótkim odpoczynku, takie wędrowanie po schodach jednak trochę męczy, idziemy dalej, na samą górę
No to hop
Jesteśmy coraz wyżej:
Super! Stojąc na samej górze i patrząc w dół jest się pełnym podziwu dla zawodników, tu jest na prawdę wysoko!! Skocznia z tej perspektywy robi bardzo duże wrażenie.
W tym miejscu muszę pochwaliś mojego malucha, który wszedł tu na własnych nózkach
Jesteśmy na samej górze:
Nasi też tu już byli
No i trzeba schodzić. Zejście po tych wszystkich schodach nie jest wcale przyjemniejsze dla nóg niż wchodzenie... Zchodząc z ostatniego stopnia czuję dużą ulgę
Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że wyprawa do Planicy będzie aż tak fajana Polecam gorąco i trzeba koniecznie wdrapać się na samą górę.
No, ale jest jescze wcześnie więc jedziemy dalej...
cdn