Jest w Warszawie kilka "geograficznych nazw, jak Syberia na przykład, czy Paryż, o których mało kto wie, są takie dziwne miejsca jak Ulryków czy Szopy, ale najbardziej znaną jest ... Pekin.
Jeszcze zanim wybudowano ten twór, lubiany, nie lubiany, nie ważne - i tak po ptokach - nazwa Pekin istniała jako określenie kamienicy o dużym zagęszczeniu mieszkańców.
Spotkałem się też z tym określeniem użytym w stosunku do jednej ze śródmiejskich kamienic w której egzystował przybytek dziś zwany po prostu burdelem, wówczas domem uciech, czy jakoś tak ...
W każdym razie, tak, czy siak, chodziło o miejsce, w którym sporo osób przebywa.
Jak widać, w tym kontekście, nadanie budynkowi nazwy Pałac Kultury i Nauki (bodajże do 1956 roku) imienia Józefa Stalina, czyli w skrócie - Pekin, trafiło w odczucie społeczne.
Zresztą nie tylko dla tego ... Niedaleko, na ulicy Złotej, niegdyś swobodnie biegnącej przez centrum, dziś poszatkowanej na części, znajduje się kolejny Pekin: kamienica Wolfa Krongolda.
Kamienica, o której nakręcono pierwszy, polski, film dokumentalny
PEKIN ZŁOTA 83 Ewy Borzeckiej, który został zakwalifikowanym na Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Karlowych Warach:
Róg Złotej i Żelaznej, centrum Warszawy, "trójkąt bermudzki" albo "Pekin". Kamienica - symbol. Podwórko-studnia. Tu życie toczy się w mikroświecie. Mieszkańcy kamienicy - to Henio o gołębim sercu, który właśnie skończył odsiadywać wyrok za morderstwo, Mireczek, filmowiec amator zbierający wszystko, co znajdzie, pani Alicja, pełna uroku i wyszukanych manier ziemianka zwana przez sąsiadów "baronową", Ela, która marzy, by pojechać do ślubu karetą zaprzężoną w cztery konie, Brando, dżentelmen, miłośnik sztuki i kobiet. Mieszkają tu kilkadziesiąt lat. Wszyscy dostali nakazy eksmisji, trwają przeprowadzki. Kamienica ma być wyburzona, na jej miejscu stanie hotel albo centrum handlowe.
Taka mała dygresja - wśród setek rzeźb i mniejszych, czy większych ozdóbek, okalających pałac, czy też na nim się znajdujących, znajdują się tylko dwa pomniki.
O dziwo pomnik Stalina, który miał stanąć przed pałacem, "żaden z projektów, które przedstawiano, nie przypadł do gustu. Pomnik ostatecznie nie powstał."
Wracając do pomników, to przedstawiają one Mickiewicza i Kopernika i są, jak już wspomniałem, jedynymi pomnikami na terenie pałacu.
To znaczy jest, jeszcze jeden, Pomnik Granic Getta, ale powstał on wiele lat po wojnie i jest częścią potężnego zespołu 22 pomników określających dawne granice getta, więc na razie pomińmy go w opisie pałacu.
W sumie dużo ciekawsze jest to, że ten "dar narodu radzieckiego", który
Będzie trwał tak jak miłość do dziecka / Będzie trwał tak jak przyjaźń radziecka, w dużej mierze swój wygląd zawdzięcza uporowi (a może strachowi, a może tylko cwaniactwu?) - Polaków ...
Trochę odszedłem od wiodącego tematu opowieści ... Dla zakończenia dysputy o Pekinie wypadałoby dodać, że jest jeszcze w Warszawie restauracja Pekin.
Nie wiem, nie byłem, więc nie powiem, czy są tam pokoiki i czy wystrój restauracji jest czerwony i rozświetlany czerwonymi latarenkami
Za to, pewnie, tłoczno jest ...
Jest jeszcze jeden budynek - o, ten to już faktycznie tłoczny jest.
W 1 800 mieszkaniach żyje około 7 000 mieszkańców, zaś sam budynek ma łączną długość 1,5 km.
Zazwyczaj, za najdłuższy, warszawski, budynek, uważa się Jamnika z Kijowskiej. Jamnika, Mrówkowca, Tasiemca, który do gdańskiego Falowca nie może się równać co prawda, ze swoimi 508 metrami i 1200 mieszkańcami, za to rzuca się w oczy, ponieważ tę długość osiąga w linii prostej, co też niezłymi cyrkami się objawiło, bo i świetnie zbiera hałas z pobliskiej ulicy i linii kolejowej i osiadał nierównomiernie i kompletnie nieciekawe mieszkania posiadał.
Dla odmiany Pekin zaprojektowano jako budynek łamany, nie w jednej linii położony, w dodatku jego części są do różnych ulic przypisane, a więc czasami tę długość i ilość mieszkańców się kwestionuje.
Pekin
W każdym razie, nawet w porównaniu z pewnymi tworami socrealizmu oraz radosną twórczością architektów lat '70, '80, o dzisiejszych nie wspominając, strasznymi dziwolągami obdarzyła nas ówczesna władza ...
Polecam jeszcze jedno hasło: Superjednostka dla lubiących drążyć temat
Zegar.
Zegar zwany Milenijnym.
Odsłonięty został w sylwestrową noc, 2000 roku.
Mało kto wie, że przy swoich 6 metrach średnicy, ten czterotarczowy (podobnie jak na wieży zamkowej) zegar, jest drugim co do wielkości w Europie, a jednocześnie najwyżej położonym na świecie.
Jakbyście chcieli się z bliska przyjrzeć, a akurat byście byli w Warszawie, to replika zegara wisi w holu, na przeciwko wejścia głównego.
Albo sobie HS'a kupcie
Co do wysokości, to też mało kto wie, że ten soviecki dar miał być więcej niż o połowę ... niższy.
Ale o tym później ...
Na razie tylko wspomnę o tym, że ta wybrana, też jedna z wielu, bo nie mogliśmy się zdecydować, czy chcemy go w centrum, czy na peryferiach ...
Zdecydowano się na centrum.
Zdecydowano dość potężnym kosztem, ponieważ pod budowę Pałacu zniszczono cały kwartał.
1935
1945
2011
Na tym terenie, mimo zniszczeń wojennych, przetrwało, spośród 160 istniejących tu przed wojną kamienic, w stanie niemal nie naruszonym, 30.
Kolejnych 50 nadawało się do odbudowy.
W miejscu, w którym dziś znajduje się Pałac Kultury i Nauki znajdowały się ulice Chmielna, Złota, Sienna, Śliska, Pańska, Zielna i Wielka. Wszystkie zostały skrócone bądź przedzielone, a Wielka została całkowicie zlikwidowana.
Niektóre z kamienic rozebrano jeszcze w trakcie budowy pałacu, lub tuż przed jego oddaniem do użytku.
Przed pałacem zaprojektowano olbrzymią, szeroką ulicę oraz plac, zwany placem Defilad (swoją droga też mało kto wie, że ta nazwa nie została nigdy zalegalizowana przez władze Warszawy
) - potężny, szeroki, mocno uzbrojony i utwardzony plac (wbrew pewnym legendom pod spodem nie ma żadnych dodatkowych pieter, schronów, stacji kolejowej), świetnie nadający się jako zapasowe lotnisko albo do przeprowadzenia desantu, jak również trudny do obrony.
Ależ się musieli nas bać
Tak przy okazji, to zaraz po wojnie Warszawa została odcięta od wody
i nie mam tu na myśli tylko odwrócenia się miasta od Wisły, ale to, że: "Stalin zdecydował o zamknięciu dostępu do studni oligoceńskich, przecież tajemnicą 63 dni powstania był niezależny dostęp do wody i nieprzypadkowo jak system komunistyczny zaczął się trząść, to nagle okazało się, że pod ulicami płynie dobra woda."
W ten oto sposób zafundowano nam świecką katedrę, ale w sposób, w przeciwieństwie do rozebranego po I wojnie wielkiego soboru, w który ciężko było zrezygnować z niej: "Mieszczą się tam przecież 3 teatry, muzeum, pałac młodzieży, największa zadaszona sala koncertowa."
Pałac znakomicie wpisywał się w koncepcję zacierania śladów po przedwojennej stolicy. Władze komunistyczne nie chciały, by cokolwiek przypominało dawną Warszawę, by zostały punkty odniesienia. A dla nowych mieszkańców, historia i tradycja miasta miała być już kompletnie nieczytelna, obojętna, poza ich emocjami. Nowy mieszkaniec miał wiedzieć, gdzie jest ulica Świerczewskiego, a gdzie plac Komuny Paryskiej i z takim socjalistycznym miastem miał się identyfikować.
To jaskrawo ukazuje charakterystyczną cechę Warszawy zdobytej przez totalitarny system, to przerywanie ciągłości, nawet po końcu systemu. Widać to nadal w zmianach nazewnictwa ulic, stosunku do historycznych miejsc, nawiązywaniu do historii. Brakuje refleksji, że to są niesłychanie ważne rzeczy dla tożsamości mieszkających w tym mieście ludzi, a nawet dla jego przyszłości. To właśnie wynik tego kataklizmu, jakim dla miasta jest mała liczba rodowitych mieszkańców. Nie ma komu Warszawy bronić, chronić lokalną tradycję, pamięć, historię.
~Tomasz Markiewicz
Ech, sporo się komuchom udało trzeba przyznać ...
cdn.