Uwaga, patetycznie będzie ...
Ale się nie da o Warszawie, tak, by nie wspomnieć i miejsc i ludzi ...
Projekt Warszawiak był wspomniany, a zwłaszcza pewna piosenka,
której obecne wykonanie doprowadziło nawet do takich rzeczy, że, jak wspomina Garlicki,
inicjator i główny animator Projektu:
"W Łodzi dresiara napluła mi za tę piosenkę w twarz".
Zaczęło się od tego, że był taki warszawski piosenkarz - Albert Harris, Żyd, ale to się często zdarzało u nas, więc nic nadzwyczajnego.
Chłopina zasłynął jako wykonawca piosenek tanecznych, a chyba największym przebojem było tango:
Gdy w pokoju radio gra.
Niestety, kiedy Giermańce weszły, Harris, jak wielu innych artystów, zmuszonem był dyla dać na wschód, gdzie go Henio Wars przykararulił i do ansambla włączył.
Biedak, po, tfu, ZSSR ciągany, za stolica tęsknił, co też w piosenkach pisanych odczuć się dało:
Piosenka o mojej Warszawie,
Zapomniana uliczka.
W czasie pobytu na wschodzie popełnił również sporo pieśni gloryfikujących "przyjaciół" ale nie o nich chciałem wspomnieć.
Ważne jest to, że w końcu wrócił, a jak wrócił. to ...
Jak to napisali w Projekcie, zobaczył Warszawę: "Miasto, ze złamanym kręgosłupem".
Nagle, w ciągu tych pięciu lat, zniknęło stąd tylu ludzi, ilu sobie liczy dzisiejszy Kraków.
Wtedy powstała ta piosenka. Śpiewali ją wszyscy: Grzesiuk, bard Czerniakowa, niezapomniany aktor, warszawiak, który odnalazł się w warszawskim folklorze - Jarema Junosza Stępowski (mało kto wie, że stryjecznym bratem ojca Jaremy był wielki przedwojenny aktor, Kazimierz Junosza Stępowski, a sam Jarema - uczniem Zelwerowicza), Stasiek Wielanek, kolejny bard z Czerniakowa, założyciel Kapeli Czerniakowskiej, potem Warszawskiej.
Nie jedynej zresztą na warszawskich ulicach, gdzie uparte towarzystwo, pędzone przez dzielnicowych, potrafiło odegrać w warszwskiem folklorze role takie, że aż pomnika się doczekało:
Są rzeczy, które można osiągnąć wielkimi słowy:
Gdy Turków za Bałkanem twoje straszą spiże,
Gdy poselstwo paryskie twoje stopy liże, -
Warszawa jedna twojej mocy się urąga,
Podnosi na cię rękę i koronę ściąga ...
"Nie masz cwaniaka, na warszawiaka" mówi dokładnie o tym samym, tylko językiem mniej literackim, a warszawskim.
Jeden był specjalnie na Warszawę straszny pies
Już mówił nawet : "Warschau ist kaputt!"
Lecz pomylił się łachudra, rozczarował fest
I próżny był majchrowy jego trud.
Jest wiele słów w tej piosence, wiele interpretacji, ale, tak na prawdę, to przesłanie ona niesie tylko jedno.
Dzisiaj wspominam o tym, ponieważ:
NIE MA CWANIAKA NA WARSZAWIAKA!
WARSZAWA. Miasto ze złamanym kręgosłupem, zniszczoną tradycją i brzydkim, nieuprzejmym dziś charakterem, zasługuje na szacunek. Niewiele autentycznych śladów przeszłości tu zostało, tym bardziej warto ich poszukać i podzielić się z innymi.
Ten projekt to swoisty hołd złożony wszystkim ulicznym wykonawcom, przedwojennym kompozytorom i autorom tekstów, którzy nadawali muzyczny charakter temu miastu...
co realizuje Projekt Warszawiak.
Rozpisałem się, ale wypadało jakiś komentarz do tych kilku zdjęć, wcześniej zamieszczonych, dać, a ponadto trochę przybliżyć samą ideę projektu, no i wyjaśnić ten często mylnie interpretowany, przekręcany tekst piosenki, napisanej, po prostu, "dla pokrzepienia serc", a nie gloryfikującej warszawską butę, ale, wprost przeciwnie, gloryfikuje ludzi, którzy tu żyli, przeżyli, wrócili ...
Nie każdy dałby radę to zrobić. Należy im się uznanie.
W sumie, miło ją posłuchać, ale trzeba się wsłuchać, a potem wpatrzyć w to, co zrobili ...
Zapraszam do wysłuchania w wykonaniu
Grzesiuka, a jak już piosenki puszczać, to chyba jeszcze zaproszę do wysłuchania piosenki, która, mz, bardzo mocno obrazuje to, co i ja przeżywam w Warszawie.
Tu wszystko dzieje się tak szybko, że zdarza się, że nie poznajemy znanych nam miejsc:
Chomiczówka.
A zaraz zrobię woltę w kierunku miejsc ...