Dzięki ... to teraz bardziej na wesoło
************************************************
Iluminacja Stadionu Narodowego
Rejestracja - udana - bilety, wydruk ... Miasto stanęło.
Często tak się dzieje, jak się szykuje jakaś impreza, tym bardziej, że wakacje, że miasto przecina na pół budowa metra ...
Fontanna się na szczęście popsuła, więc dość szybko dojechaliśmy do "mojej" mety,
gdzie mogłem spokojnie zostawić samochód i depnęliśmy z buta na druga stronę Wisły, skąd już dochodziły jakieś dźwięki - miało grać kilka zespołów.
Na początek, jakiś
Fox, ale odpuściliśmy sobie sporo z tej części widowiska.
Na moście już ustawiali się ci, którzy nie załapali się na wejściówki do zamkniętej strefy.
Szybko odszukaliśmy wejścia ...
... nie dla VIP, niestety, więc się zrobiła awantura o mój statyw, który niosłem na plecach, ale udało mi się przekonać obsługę, że ma on tyle wspólnego z "profesjonalnym sprzętem", którego używanie było zabronione co próbujący się za mną wcisnąć na gapę policjant z VIP-ami.
Tym razem odznaka policyjna nie wystarczyła, ale pozwoliła mi na bezpieczne oddalenie się, dzięki zamieszaniu, jakie się zrobiło.
Niestety - pilnowali, a więc statyw przewisiał sobie całą imprezkę na moich plecach.
Grała
Peszkowa. Jej
Kurwa mać, kurwa mać wprowadziło moją małżonkę w lekkie osłupienie, gdyż nie znała baby, ale udało nam się jakoś dotrwać do kulminacyjnego momentu, którym było wystrzelenie dużej ilości srebrnego konfetti ...
... i zagranie rzeczy całkiem przez nas przyswajalnych:
Fragment koncertu Peszek.
Po Peszkównie na scenie pojawili się ludzie w roboczych ubraniach i kaskach.
Podobno
Smolik ze swoim zespołem.
Nawet sympatycznie zagrali, momentami dość dynamicznie, więc z lekkim niepokojem patrzyliśmy na wygibasy lekko zaokrąglonej wokalistki.
Podobno szykują się bliźniaki
Gorzej, bo na scenie pojawił się kolejny
Fox:
Mz, jakieś nieporozumienie, ale dało się przeżyć i doczekaliśmy się momentu, w którym zespół zszedł z estrady, zapadła cisza, a na telebimach pojawiły się napisy mówiące o powodzie, dla którego tu przyszliśmy:
Rozpoczął się
szoł, który miałem i nakręcić i sfotografować, ale to drugie kompletnie mi nie wyszło.
Jak już zacząłem kręcić, to trzymałem aparat tak długo, ile mi wytrzymały drętwiejące ręce. Dlatego zdjęć mało:
ale za to zapraszam do obejrzenia
filmu.
To jest część pierwsza, trwająca do momentu, kiedy zdecydowałem się pstryknąć kilka mniej lub więcej udanych zdjęć:
a potem zaczęła się część druga. Zwróćcie uwagę na początek, kiedy na "koszyku" pojawiają się cyfry odliczające czas do rozpoczęcia
części drugiej przedstawienia, a mianowicie - pokazu sztucznych ogni.
To było niesamowite ...
Cisza. Brawa. Koniec ...
Wracamy.
Jedni tak, inni siak ...
Dużo nas.
Spektakl można było oglądać z wielu miejsc w Warszawie, więc też z tych wielu miejsc, nagle, wszyscy ruszyli do domów.
Na szczęście, jak widziałem, wszystko zostało dość dobrze zorganizowane, co rokuje, że w czasie Euro może nie będzie jakiejś większej tragedii.
Jedynie co, to, mz, powinni na czas imprez zamykać poniatoszczaka, co by pozwoliło szybciej i sprawniej przemieścić się na lewy brzeg.
Jeszcze, popychany przez tłum, ryzykując, że mnie ktoś wrzuci pod jadące obok samochody, rzucam ostatnie spojrzenie na Stadion:
Koszyk? Korona? Coraz bardziej mi się podoba ...
Iluminację mają być częściej, ale ta była pierwsza. Jedyna taka.
Warto było pójść.
************************************************
Pozdrawiam