Niestety, ale muszę potwierdzić ten fakt, że Żoliborz się starzeje
Jest kilka fajnych osiedli, niesamowite Sady Żoliborskie na przykład, ale, tak ogólnie, to chcąc zachować kameralny charakter i układ tej dzielnicy, nie ma za bardzo gdzie, ani jak wybudować blokowisk, przyciągających młodzież.
Mimo zniszczeń po wojnie, przedwojenny klimat Żoliborza został zachowany, ale jest to kosztem "nowoczesności". To, co było niesamowitym przed wojną dziś jest anachroniczne, w związku z czym mało kto chce inwestować w, jakby nie patrzeć, niesamowity, ale dość drogi klimat dzielnicy.
Ale, z tego co widziałem, tak do końca źle nie jest
Nie gorzej niemniej, niż w Śródmieściu.
*******************************************
Troszkę nocy ...
Żywa szopka przy kościele św. Stanisława Kostki to już tradycja
Parafia powstała w latach trzydziestych ub.w., ale kościół, z braku środków, ukończono dopiero po wojnie.
Do parafii wrócimy, a teraz o najstarszych w wzmiankach o tych terenach:
Puszcza, jaka się tu rozciągała docierała niemal do granic Warszawy.
Wiadomo, że w XIV wieku istniała tu wieś Polikowo, prawdopodobnie od imienia właściciela - Polika, która to nazw przetrwała przez kilka stuleci, nieznacznie tylko odbiegając od wersji pierwotnej, jako Polikowo, Polików, Polków, Pólków.
Znana powszechnie Góra Królewska początkowo również nazywała się Polkową Górą, a również wjeżdżając do Warszawy od strony Gdańska robimy to dawną Szosą Zakroczymską, a obecnie ulicą Pułkową.
Grunty tej wsi były na tyle rozległe, że już w XVI wieku obejmują obszar Starych Bielan, docierają do murów nowomiejskich z drugiej strony oraz na zachodzie do wsi Powązki.
Pewną więź ze współczesną Warszawą stanowi fakt, że już w XV wieku Polikowo i Nowe Miasto lokowane na przełomie XIV i XV wieku posiadały wspólnego wójta.
Pierwsze kataklizmy dotknęły te okolice w XVII wieku.
Wielka epidemia dżumy w latach 1624-25, klęska głodu, a następnie ciężkie boje o odbicie Warszawy z rąk szwedzkich zaowocowały tylko rozwojem jednego ze starszych, warszawskich cmentarzy na Łysej Górze,
do której wrócę przy innej okazji.
Wówczas to na znaczeniu coraz mocniej przybiera powstały na początku XVII wieku folwark Fawory, leżący u ujścia płynącej wówczas przez te tereny rzeki Drny. Nazwa pochodzi od łacińskiego
favor, czyli łaska, dobrobyt, co już świadczy o tym, jak postrzegane były swego czasu te okolice.
Nazwa ta przyjęła się pomału i objęła wszystkie, wymienione powyżej tereny - od Nowego Miasta, poprzez Stare Bielany, aż po Powązki, ocierając się o dzisiejsza Wolę.
Tak więc, jak widać, dzisiejszy Żoliborz pozostał na terenach będących jego kolebką.
Szkoda, że po kolebce dzielnicy Żoliborz została się teraz praktycznie tylko nazwa.
A nazwa pochodzi z języka francuskiego, a mianowicie
joli bord i oznacza "piękny brzeg".
Trudno powiedzieć, czy najpierw był "joli bord", czy też nazwa konwiktu Pijarów.
Z tego, co wiadomo w 1774 r. ks. Augustyn Orłowski rektor Collegium Nobilium przy ul. Miodowej i współpracownik Stanisława Konarskiego nabył część jurydyki szymanowskiej, to jest teren pomiędzy Wisłą,
koszarami Gwardii i rzeczką Bełczącą, by pobudować tu letnią siedzibę uczelni Pijarów.
Właśnie nazwę "Joli Bord" nadał ks. Augustyn Orłowski zabudowaniom konwiktu pijarskiego przy ulicy Gwardyjskiej w Warszawie.
Budynki zaś konwiktu pijarów z ogrodem i parkiem położonym tarasowo na wysokiej, wiślanej skarpie były tak malownicze, że zaczęto być może dlatego, tę część Faworów nazywać Joli Bord - Piękny Brzeg.
Nazwa ta funkcjonowała do około 1801 roku.
W okresie Królestwa Kongresowego nazwa ta, ale już jako Żoliborz, przyjęła się dla całej dzielnicy.
Zabudowania "Joli Bord" już nie istnieją, za to na ich miejscu stoi Cytadela.
Nie ma też pięknego brzegu, bo trudno za takie uznać widok, skądinąd interesujący, ale jednak wypaczający prawdziwe wyobrażenie o tym terenie.
Pałacyk Joli Bord na terenie Cytadeli. To chyba jedyny plus zaistnienia na miejscu dawnych koszar Gwardii Cytadeli Aleksandrowskiej, że jest to jedyne miejsce w Warszawie, gdzie zachowała się, oryginalna, XVIII-XIX wieczna zabudowa.
Początek XIX wieku, a zwłaszcza okres po upadku Powstania Listopadowego, to okres destrukcji całej dzielnicy.
Budowa Cytadeli, której to koszty musiał ponieść zresztą magistrat warszawski, doprowadziły do wykupu (po bardzo zaniżonej wartości) wszystkich budynków znajdujących się an przedpolu twierdzy i zrównaniu ich z ziemia, wykarczowaniu lasów i zagajników, co doprowadziło do stepowienia tego, do tej pory, słynącego z młynów i stawów miejsca oraz wyludnienia całej okolicy.
Ślady tej świetności pozostały na pobliskim Marymoncie, a którym nieraz będzie jeszcze mowa, który, dla odmiany, mógł być zasiedlany, ale tylko w ramach budownictwa nietrwałego, drewnianego.
I tak to po raz kolejny dokonano próby eksterminacji tej dzielnicy.
Na szczęście, kolejnej, nieudanej ...