... po roztańczonej Mazowsza krainie ...

weldon napisał(a): fmix tak robi z fotkami. Tak samo Google. Nie wiem dlaczego i ... nie walczę

longtom napisał(a):

weldon napisał(a): fmix tak robi z fotkami. Tak samo Google. Nie wiem dlaczego i ... nie walczę

Znaczy, samo się naprawiło

Cały czas się samo naprawia













Popularny ostatnio motyw drzewa rosnącego niemal w budynku zawitał również tu



Z pawilonu wejściowego, jak się domyślacie, najbliżej do ... wyjścia
Więc wychodzimy ...









Trochę mało tego Szopena w Szopenie tu było, ale nie zapominajmy, że i on sam za długo tu nie przebywał, tylko się zaraz w zacniejsze okolice przeniósł

Warto więc jeszcze, może, wspomnieć o drugim biegunie jego życia zanim pojedziemy dalej.







Mianowicie, przed śmiercią, uprosił on najbliższych, aby jego imieniem nazwano jeden z kraterów na Merkurym i jakąś planetoidę.
Dorzucił jeszcze prośby, aby jego imieniem nazwano żaglowiec i drobnicowiec oraz Akademię Muzyczną oraz konkurs pianistyczny w Warszawie.

No i port lotniczy na Okęciu.

A jeszcze festiwale muzyki w Valldemossie, Genewie, Dusznikach, Paryżu, a jak się da, to także w Gandawie.
I pomnik w Łazienkach.
I pomniki w Dusznikach, Wrocławiu, Singapurze, Szanghaju, Paryżu, Poznaniu, a jak się da, to także w Nowym Tomyślu oraz Tiranie.









Na końcu zażartował, że chciałby aby rok 2010 był jego rokiem, czczonym na całej planecie oraz, że chciałby usłyszeć piosenkę "I like Chopin" w wykonaniu Gazebo.
Chciał coś jeszcze powiedzieć o banknocie pięciotysiączłotowym, ale zbrakło sił.

W każdym razie umarł jako szczęśliwy człowiek i spełniony artysta - wiedząc, że wszystkie te życzenia kiedyś się spełnią

Fajna bryka



Pozdrawiam

weldon napisał(a):W sumie to dziwne, że ludzi ciągnie nawet w takie miejsca, tak mało związane z ludźmi wielkimi, jaką jest Żelazowa Wola.

Wszak fakt, że Fryderyk urodził się tu, ale nawet nie w dworku, a na pewno nie w tym dworku, tylko w dawno już nie istniejącej oficynie, że nie wiadomo dokładnie, kiedy się urodził, że pomieszkał tu tylko kilka miesięcy i już nigdy więcej nie wrócił.

Franz napisał(a):Wielu ludzi potrzebuje symboli.
Większości z nich te symbole w zupełności wystarczają.

Dlatego tego Volviaka dorzuciłem na koniec

Co do symboli, to Rok Chopinowski dał nam, w Warszawie, całą masę symboli.
Chyba najbardziej popularne z nich to tzw. Ławeczki Chopina.
Trochę ludzie margali, że w czasie wielkich mrozów nie działają, ale to tylko świadczyło o tym,
że były potrzebne i że ludzie chcą ich posłuchać.

Taka rada dla ewentualnych słuchaczy - bo już zdarzało mi się powstrzymać przed dewastacją ławeczki przez zirytowanego, niedoszłego, słuchacza - żeby posłuchać nie wystarczy jej dotknąć, ale jeszcze trzeba ... na niej usiąść

W sumie słusznie - muzyka wymaga odpowiedniej oprawy i nie da się jej skontemplować w biegu

weldon napisał(a):Chyba najbardziej popularne z nich to tzw. Ławeczki Chopina.

weldon napisał(a):Wydaje mi się, że kiedyś pokazywałem Kapelę Praską? Jak nie, to na pewno pokażę

weldon napisał(a):Zdaje się, że Smok Wawelski też ryczy jak mu się sms'a wyśle, ale nie jestem pewien.

weldon napisał(a):

Franz napisał(a):Nie testowałem, ale ponoć przy tym zieje równiez ogniem.

To podobno dlatego, że się wody z Wisły napił

Franz napisał(a):Nie wierzę w żadne znaki, ale... idę zrobić sobie kawę.

Bezę też polecam

weldon napisał(a):Bezę też polecam

weldon napisał(a):Z tego też powodu czekolady nie doceniam, zwłaszcza gorzkiej.

Franz napisał(a):

weldon napisał(a):Z tego też powodu czekolady nie doceniam, zwłaszcza gorzkiej.

Ja uwielbiam wszystko, co czekoladowe za wyjątkiem samej czekolady.
A im mniej słodkie słodycze, tym bardziej mi smakują.