Re: ... po roztańczonej Mazowsza krainie ... październik
napisał(a) weldon » 03.10.2012 11:01
30 sierpnia 44 roku ogłoszono oświadczenie rządów Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych o przyznaniu powstańcom praw kombatanckich:
"Armia Krajowa stanowi integralną część Polskich Sił Zbrojnych i w tych warunkach wszelkie akty represji w stosunku do jej żołnierzy stanowią pogwałcenie praw wojny, które Niemców wiążą, a winni tych represji pociągnięci będą do odpowiedzialności".
Armia Krajowa wyszła z podziemia. Nastąpiła pełna dekonspiracja oddziałów i żołnierzy, którzy od tej pory zaczęli używać swoich prawdziwych nazwisk i stopni wojskowych, natomiast oddziały zostały przekształcone w odtworzone, przedwojenne, pułki, po których przejęto nazwy, tradycje, emblematy i w ramach których kontynuowano walkę.
Działania takie nie były bezpodstawne: 21 Pułk Piechoty "Dzieci Warszawy", pomimo kapitulacji Warszawy we wrześniu 1939 pułk nie przestał istnieć.
Działał w konspiracji jako pułk kadrowy, podporządkowany Komendzie Głównej ZWZ, a następnie AK pod kryptonimem "Żaglowiec" .
W powstaniu warszawskim walczył w rejonie centralnego Żoliborza.
Historia zatoczyła koło.
Strona niemiecka nie traktowała jednak akowców zgodnie z konwencją genewską z 27 lipca 1929 r., na przykład 5 września w czasie końcowych walk na Powiślu w elektrowni przy ul. Leszczyńskiej wystrzelano 150 żołnierzy Kompanii por. "Poboga" (Tadeusza Malinowskiego).
U schyłku walk na przyczółku czerniakowskim, 23 września powieszeni zostali na pasie transmisyjnym: kapelan zgrupowania "Kryska", pallotyn ks. Józef Stanek oraz pięć sanitariuszek, a rozstrzelany por. Stanisław Warzecki "Jerzy Szumski".
Wreszcie 27 września oddział Schutzpolizei rozstrzelał 140 powstańców z Mokotowa, którzy zmyliwszy drogę kanałami do Śródmieścia, wyszli włazem przy ulicy Dworkowej, gdzie stacjonowała żandarmeria.
Jest to tylko kilka wybranych przykładów, które można by mnożyć.
Wspomniałem, że armia stojąca na prawym brzegu Wisły któregoś dnia nabrała animuszu.
9 września, w uzgodnieniu ze stroną niemiecką, z Warszawy zostaje ewakuowane ponad 8 tys. ludzi.
Komenda Główna Armii Krajowej uznaje dalszą walkę za bezsensowną.
"...w połowie września 1944, kiedy Armia Krajowa walczyła z Niemcami posiedzenie Rady Jedności Narodowej było zwołane. Postanowiono wszcząć pertraktacje z Niemcami o poddanie się, bośmy nie mogli już walczyć, straty nasze były straszliwe. Nie mieliśmy wcale amunicji i żadnych widoków na jej uzyskanie." - delegat Rządu na Kraj, Jankowski.
W radiu i prasie londyńskiej przekazano informację o deklaracji rządu Wielkiej Brytanii przypominającej o ostrzeżeniu skierowanym do Niemców (pierwszy raz pojawiło się 30 sierpnia). Zawarte w nim zostały m.in. następujące słowa: Rząd brytyjski zrobi wszystko co leży w jego mocy, by zapewnić, że odpowiedzialni za to (łamanie praw wojennych), niezależnie kim są, zostaną pociągnięci do odpowiedzialności za swe zbrodnie.
Niemcy gotowi są pójść na rękę powstańcom:
Głównodowodzący Grupy Armii "Środek", jak również głównodowodzący 9. armii osobiście przekonali się o zaciętości tej walki, czemu dali wyraz porównując walki o Warszawę z walkami o Stalingrad. - Heinz Reinefarth do Himmlera.
"Ale wtedy Armia Czerwona podjęła na nowo ofensywę. Miał miejsce rajd Liberatorów, które zrzucały broń i amunicję dla nas. Sowieckie aeroplany zaczęły zrzucać nam amunicję i udało się nam dotrzymać do końca września". (...) - ciąg dalszy zeznań Jankowskiego na procesie w Moskwie.
Warszawa nie była jeszcze całkowicie spalona, trzeba było jeszcze trochę węgla podrzucić ... - Stanisław Cat-Mackiewicz.
Nad miastem pojawiły się sowieckie myśliwce, wojska Stalina rzuciły się do walki o przedpole Pragi, okazało się, że alianci mogą skorzystać z wyzwolonych lotnisk ...
Czy powstanie powinno wybuchnąć?
Pytanie o jego sens można odwrócić – dlaczego Armia Krajowa miała nie podejmować walki?
W zasadzie taka decyzja zapadła 27 września 39 roku, kiedy podjęto decyzję o kontynuacji walki w podziemiu.
Służba Zwycięstwu Polski, Związek Walki Zbrojnej ... Wojskowa Służba Ochrony Powstania powstała w maju 41 roku.
Przez cały okres okupacji w Warszawie, w odpowiedzi na terror niemiecki, trwała walka.
W tym czasie śmierć z rąk żołnierzy państwa podziemnego poniosło ponad 1800 niemieckich żołnierzy, policjantów i urzędników.
W zasadzie więcej niż jeden dziennie.
W 1944 roku trwała już Akcja Burza, w Warszawie panował nastrój euforii i chęci walki o wolność, potęgowany widokiem wycofujących się na zachód niemieckich oddziałów oraz sygnałami o zbliżaniu się alianckich wojsk, w dodatku wzywających do walki.
Niemcy szykowali się do przekształcenia Warszawy w twierdzę i wzywali do stawienia się do robót ponad stu tysięcy mieszkańców Warszawy.
Każdy z tych stu tysięcy był albo żołnierzem, albo miał w rodzinie żołnierza, albo widział śmierć kogoś z rodziny, przyjaciela, znajomego.
Widział, co niemiecka machina zrobiła z ponad 300 tysiącami Żydów zgromadzonych w getcie i przekształceniu tego terenu w kamienno-ceglaną pustynię.
Można by dziś dywagować, co by się stało, gdyby Warszawa nie poderwała się wtedy.
Pewnie Niemcy wycofaliby się z Warszawy i spokojnie patrzyliby, jak sowieckie wojska podejmowane są solą i chlebem i jak sobie odpoczywają w zaciszu warszawskich pałaców i kamienic.
Sowieci przestaliby rozstrzeliwać nasze jednostki z samolotów, oddaliby nam władzę nad Ludowym Wojskiem Polskim, jakie pojawiło się nad Wisłą, a z dalekiej Syberii przyjechały by pociągi pełnie AK-owców łapanych w czasie walk na terenach naszego kraju
Kurcze, ale byłoby pięknie