„Po raz trzeci, czyli Makarska, Dubrownik, Split, Tucepi”

Witam wszystkich bardzo serdecznie! Tegoroczny urlop spędziliśmy z moim Dawidem w ukochanej przez nas Chorwacji. Naszą podróż z Choracją rozpoczęliśmy w 2012 roku od wspaniałego Pagu, rok później Makarska, która nas zauroczyła i postanowiliśmy w tym roku powrócić Wcześniej nie pisałam relacji, ale w tym roku czuję, że chce dać coś od siebie dla Forum. Cro.pl bardzo nam pomaga, zarówno przygotowując się do samego wyjazdu jak i po, kiedy to umila jesienne, zimowe wieczory (kóre niestety nadchodzą ).
Tyle tytułem wstępu, więc serdecznie zapraszam

Wieczorne spacery i widok na port.

Witam i czekam na CD

Janusz Bajcer napisał(a):Witam i czekam na CD

Bardzo mi miło! Zapraszam

Podróż i dzień I.
W 2012 roku wybraliśmy się razem z biurem podróży „Zawadzkie” na Pag. Bardzo mile wspominamy nasze pierwsze spotkanie z Chorwacją. W 2013 roku postanowiliśmy, że wybierzemy inne miejsce i tak wybraliśmy się z Funclubem do Makarskiej. To miejsce nas zdecydowanie zachwyciło W tym roku udało nam się wykupić wycieczkę, kiedy Funclub obchodził swoje urodziny. Dzięki temu załapaliśmy się na niezłą zniżkę Takie wyjazdy już mamy nawet opanowane, tak więc jeżeli ktoś planuje, lub ma wątpliwości co do wyjazdu autobusem z biurem podróży to możemy pomóc:)

Wyjeżdżamy więc wraz z biurem podróży Funclub, które rzecz jasna, szczerze polecamy. Wyjazd 22.07.(wtorek) punktualnie o godz. 16.00 z Franowa w Poznaniu, nowiutką setrą. Miejsca nr 1 i 2 przy samej szybie na pięterku (tak samo jak w zeszłym roku, więc bardzo się cieszyłam ) Razem z nami wsiadało około 15/20 osób więc było duuużo miejsca:P Mógłby już nikt nie wsiadać Ale no cóż, chyba każdy chce do CRO Tak więc w drogę!



Może to już kwestia przyzwyczajenia (?), ale nawet nie byliśmy zmęczeni czy znudzeni drogą.Po bardzo mile spędzonej podróży, która trwała 22 godz. docieramy do Makarskiej w środę o godzinie 14. Nasza rezydentka przesympatyczna Agata, po wyjściu z autobusu od razu nas rozpoznała z imienia i nazwiska, co było baaardzo miłe. Jako pierwsi ( ) zostajemy podwiezieni pod nasz Hotel Palma. Zastajemy przestronny pokój i czystą, ładną łazienkę.

Zdjęcia, wykonane dopiero w dniu wyjazdu






Czytaliśmy opinie i jedną z zalet naszego hotelu było świetne położenie. Przekonaliśmy się o tym na „własnych nogach”:D Zaledwie 3 minuty do portu, niby w centrum a okolica baaardzo spokojna (ulica Petra Krešimira IV 13). Mieliśmy też wykupione śniadania i obiadokolację. Śniadania w formie bufetu dobre, świeże, duży wybór, serwowane od 7 do 10. Obiadokolacje od godz. 18 do 20 składały się z zupy(przeważnie, bo aż 5 razy, był to smaczny rosół) oraz drugie danie: do wyboru 1 z 3 dań, które zaznaczaliśmy dzień wcześniej na przygotowanych karteczkach.

Nasze "menu".


Ponadto był również serwowany deser i tzw bar sałatkowy.



Jedzienie i hotel możemy polecić z czystym sumieniem.

Po rzuceniu walizek, szybkim obeznaniu hotelu, zaczynamy długi spacer po znajomych dla nas kątach w Makarskiej. Pierwszym miejscem przez nas odwiedzanym jest Splitska Banka, w którym wymieniamy przywiezione z Polski euro na kuny. (W szóstym dniu, mieliśmy pewną nieciekawą przygodę z naszymi pieniążkami a właściwie z banknotem 100 kun.....Ale o tym później)

Owocna wizyta w Studenacu Gruszkowy jest pyszny!


Następnie do wieczora odwiedzamy „znajome kąty”, które chcę Wam pokazać z moim małym komentarzem.


AAAAAAAAAAAA czyżby to nasze?! Trudno mi było rozpoznać naszą kłódkę, ale ta była do niej najbardziej podobna


Szybki pomiar temperatury wody.


Pierwsze widoczki.


Pierwszy zachód słońca.


Ukochany ryneczek





Tego wieczoru odbywał się jakiś event w uliczkach przy rynku, który promował tradycyjne wyroby regionu.






Zmęczenie jednak daję się we znaki, więc wracamy wzdłuż portu do hotelu.




Menu z Makarskiego Jadranu.


Pełni optymizmu kończymy nasz pierwszy dzień w Chorwacji, nastawiamy budziki dosyć wcześnie, aby z rana udać się na naszą ulubioną plażę.

smile napisał(a):Owocna wizyta w Studenacu Gruszkowy jest pyszny!

DSC_0317 (Kopiowanie).JPG

Zgadzam się, gruszkowy wymiata I to tak w ogóle jest cydr! A w Polsce mamy Somersby w wersji piwa smakowego. Podobno Carlsberg stwierdził, że cydry się w Polsce nie sprzedadzą...

Dzień pierwszy zaliczony

mistle napisał(a):Zgadzam się, gruszkowy wymiata I to tak w ogóle jest cydr! A w Polsce mamy Somersby w wersji piwa smakowego. Podobno Carlsberg stwierdził, że cydry się w Polsce nie sprzedadzą...

Jeszcze w lodóweczce mamy 3 egzemplarze:)(przywiezione przez znajomego który był autem, bo w walizie do autobusu tak troche słabo z przywożeniem "pamiątek"). A co do cydrów to dziwi mnie troszke stanowisko Calsberga, ponieważ ostatnio w sklepie widziałam kilka rodzajów tego trunku (Nawet jedno spróbowałam, bodajże był to Cydr Lubelski). Czytałam też o mocno rozwijającym się rynku cydrów w Polsce i tym że ta młoda branża wstrzeliła się w gusta Polaków.

No właśnie oni chyba podejmowali tę decyzję przed boomem na cydr w Polsce, który teraz powoli nadchodzi... Niech żałują. Ja przywiozłam sobie cztery w walizie do samolotu, na szczęście nic się nie rozwaliło

My w walizce mieliśmy wino Prosek i wiśniówkę. Też pyszotka;)

Akurat mój przyjaciel ,,siedzi" w branży cydrowej i twierdzi ,że jest to mocno niedoceniona branża za to branża piw smakowych wystrzeliła jak szalona ( sam lubię i nie znoszę zwykłych) stąd ta decyzja .Relacja ciekawa bo rzadko kto wrzuca tutaj relacje z wyjazdów zorganizowanych -grupowych .Zdjęcia szczególnie nocne bardzo mnie się podobają.

Tu racja, że boom na piwo smakowe sprawił, że praktycznie każdy browar teraz ma w swojej gamie jakiegoś radlerka. Co nie zmienia faktu, że jeżeli chodzi o piwa smakowe i cydry to naszym zdaniem większy wybór mamy w Chorwacji (a troche ich tam próbowaliśmy ).

Zdjęć nocnych jeszcze troche będzie: statyw + długi czas naświetlania robi swoje

Co do wyjazdów zorganizowanych to dużym minusem jest brak własnego środka transportu na miejscu. Najbardziej odczuwalne było to na Pagu, gdzie w tak wielu relacjach czytaliśmy o pięknych plażach, na które trzeba było dojechać samochodem. Tu szansą na zobaczenie kilka pięknych plaż był całodniowy fish piknic po zatoce, więc jak się chce to można Makarska to oddzielny temat, my ani razu nie plażowaliśmy na głównej miejskiej plaży, a przy odrobinie chęci i kilku kilometrach w nogach można poszukać swój mały kącik

Z chęcią pooglądam
Czekam na dalszy ciąg

smile napisał(a):Tu racja, że boom na piwo smakowe sprawił, że praktycznie każdy browar teraz ma w swojej gamie jakiegoś radlerka. Co nie zmienia faktu, że jeżeli chodzi o piwa smakowe i cydry to naszym zdaniem większy wybór mamy w Chorwacji (a troche ich tam próbowaliśmy ).

Ciekawe a mówili mnie ,że nie występują piwa smakowe w Chorwacji i żeby brać zapas z Polski. Ja mówię o piwie an miodzie ,śliwkach w piwie itp.Podobno w Polsce jest ok.130 rodzajów piwa smakowego. Bo radlery to osobna dziedzina i chyba nie zalicza się ich do piw smakowych . Ale ja się nie znam .

No faktycznie pomyliłam się w nomenklaturze, moja wina . Mam nadzieje, że moim postem nie zburzyłam nikomu światopoglądu na temat piw i napojów piwopodobnych, a użytkownik Roland90 naprostował to odpowiednio szybko

P.S. Chapeau bas Rolandzie90 i nie bądź taki skromny: znasz się!

agata26061 napisał(a):Z chęcią pooglądam
Czekam na dalszy ciąg

Bardzo się cieszę, że ktoś ma ochotę poczytać i pooglądać. My z chęcia podzielimy się naszymi wspomnieniami.


Dzień II- 24.07 czwartek

Dziś wstajemy szybciutko jak na nas Nie musieliśmy uzgadniać co robimy dzisiaj, bo było to tak oczywiste. Udajemy się po śniadanku na plażę Nugal.

Aby tam dotrzeć należy iść wzdłuż portu w kierunku Hotelu Osejava. Tuż za nim, należy udać się schodkami do góry a później piękną trasą wzdłuż brzegu. Nam taki przyjemny spacerek zajął około 40 minut.

Ścieżka, którą szliśmy.


Widoczki.



Niektórzy wybrali inny sposób, aby dotrzeć na plażę.


Małe przypomnienie dla zapominalskich.


Jesteśmy, juuuupi!


A teraz to już plażing, smażing i pływanko


Nasz grajdołek.


W tym miejscu muszę przeprosić mojego D., ponieważ już pierwszego dnia popsułam naszą pompkę do dmuchania materacy Biedak musiał sam pompować. Ja tylko siadałam na nie, żeby spuścić powietrze

Obowiązkowy pomiar temperatury wody.


I przesympatyczny Pan z pieskiem, który podpłynał łodką.


Czas naszego pobytu na plaży dobiega końca....

Od tego słońca trochę odbija nam palma


Po powrocie do hotelu bierzemy obowiązkowy prysznic, żeby opłukać się z nadmiaru soli. Kolacyjka, chwila odpoczynku w pokoju i szykujemy się na Wieczór Rybacki, który odbywa się w porcie.

Wzdłuż portu, ustawione były stoiska z różnymi smakołykami przygotowywanymi na żywo.


W porcie znajdowała się scena, na której śpiewano, tańczono, wodzirej zapraszał turystów do różnych zabaw.

A tutaj "zabawa", w której uczestniczyło dużo dzieciaków. Należało dostać się na koniec pnia i zerwać zawieszoną zdobycz. Większość chłopaków wpadała do wody już po pierwszym kroku, gdyż pień wysmarowany był czymś bardzo śliskim.


Zmęczeni, ale szczęśliwi, z tak udanego dnia udajemy się do hotelu. A już jutro kolejny dzień plażowania

OK - jadę z Wami