napisał(a) niezawodny » 06.01.2008 16:28
5-cio krotnie spędzałem wakacje wyjazdowe ze znajomymi (w 2 a nawet 3 samochody), 5-cio krotnie samodzielnie więc zdanie w kwestii "razem czy osobno" mam wyrobione. Nadmienię że za udane uważam zarówno te wakacje spędzone z przyjaciółmi jak i samodzielne. Moje dzieci zapewne znacznie milej wspominają wakacje w większej grupie.
Wspólny wyjazd bardzo się przydaje gdy jedzie się daleko, w ciemno i w nieznane - tak to wspominam gdy 3 lata temu wybraliśmy się ze znajomymi przez Rumunię do Bułgarii (w planach była jeszcze Turcja) kompletnie nie wiedząc co nas czeka po drodze i na miejscu. Wszyscy czuliśmy się po prostu raźniej jadąc w 2 rodziny (2 samochody) bo moglismy na siebie liczyć więc nieznany nam świat nie wyglądał niepokojąco lecz ciekawie.
Udało mi się też wyciągnąć do HR kilkoro naszych znajomych, którzy pojechali tam tylko dlatego że mieli nas za przewodników a sami by się nie odważyli.
Warunkiem dobrej zabawy jest jednak dobrze dobrane towarzystwo i kierowcy o podobnym temperamencie - tj o podobnym stylu jazdy.
Towarzystwo nie tyle musi być zgrane co skłonne do kompromisów bo wspólny wyjazd zawsze oznacza jakieś kompromisy - każdy musi być gotowy na jakieś ustępstwa - więc jest to też jednak pewien minus.
Sporym plusem w przypadku wyjazdu z dziećmi jest sytuacja gdy nasi znajomi też mają dzieci w podobnym wieku - bo dla dzieci jest to zawsze wielka frajda a dla rodziców więcej czasu dla siebie bo dzieci w grupie nigdy się nie nudzą i nie absorbują rodziców.
Natomiast jeśli towarzystwo miałoby być konfliktowe to wg mnie lepiej sobie takie wspólne wakacje odpuścić bo zamiast miłych chwil może być piekło. Znam nawet kilka przypadków, gdzie ludzie pojechali na wakacje wspólnie jako "starzy przyjaciele" a po powrocie przestali się przyjaźnić. Na kryzysy jest jednak dobra rada - można a nawet warto sobie robić przerwy we wspólnym przebywaniu na wakacjach bo 100% czasu spędzonego w najlepszym nawet towarzystwie może się znudzić każdemu.
I jeszcze co do wspólnej jazdy samochodem. Raz jechałem ze znajomymi - totalnymi "żółwiami". Co prawda same wakacje z nimi miło wspominam ale pamiętam że jednak szlag mnie trafiał po drodze

a dla nich też to było stresujące. Bedąc już na miejscu w HR uzgodniliśmy kompromisowo że wracamy oddzielnie i to był rozsądny wybór.