cd. 13 lipca 2019
Plaża Voidokilia, grota Nestora, Paleokastro Ileż można zajmować się pływaniem i przeganianiem os?...
Zostawiamy na plaży najmniej cenny majdan i ruszamy od południowego końca plaży w górę, w stronę
Groty Nestora i
Paleokastro.
Początkowo brniemy przez rozgrzany piach...
Po chwili wyłania się przed nami widok na zatokę Navarino...
Mamy w zasięgu wzroku Grotę Nestora z twierdzą nad nią...
Piach się skończył i wędrujemy ścieżką...
...która po wejściu między drzewa staje się nieco trudniejsza i mocno skalista...
I już jest jaskinia zwana Grotą Nestora - ta, w której Hermes ukrył krowy skradzione Apollinowi i gdzie ponoć Nestor ze swym ojcem Neleusem także trzymali swe stada.
Grota jest dość głęboka i podobało nam się echo w niej.
Widok stąd już zacny...
...lecz my, nie bacząc na trudy i wyzwania, wejdziemy jeszcze wyżej.
Dzieci zachwycone trasą, wreszcie zrobiło się ciekawie - kamulce, strome skały i wbite w nie stopnie.
Po drodze mijamy sporo pająków - może któryś z nich to Arachne, uśmiercona a następnie zamieniona w pająka przez mściwą Atenę, bo wyszywała piękniej od bogini?...
Widoki coraz fajniejsze...
Wreszcie docieramy do twierdzy i wchodzimy do niej przez wyrwę w murze zawieszoną dość wysoko nad końcem ścieżki - lekko nie jest,
ale widoki z Paleokastro to rekompensują.
Stara twierdza Paleokastro została zbudowana przez Franków w XIII wieku na wzgórzu, gdzie wcześniej prawdopodobnie stał antyczny akropol. Jak wiele twierdz na Peloponezie i ta przechodziła z rąk do rąk, władali ją m.in. Turcy i Wenecjanie. Jej znaczenie zmalało po zbudowaniu Niokastro w Pylos, a po 1828 roku zaczęła popadać w ruinę. Z samego zamku prawie nic się nie zachowało, jedynie zewnętrzne mury i fragmenty wież są w jako-takim stanie. Wnętrze porośnięte jest wysokimi chaszczami, w których przeżyłam chwilę grozy.
Szłam sobie wąską ścieżką, gdy nagle coś zaszurało przede mną w trawie i w moją stronę zaczął sunąć szybko spory wąż.
Ewakuując się z tego miejsca osiągnęłam rzadko spotykaną u mnie prędkość.
Nastrój miałam już niestety zepsuty, bo wszędzie wokół zaczęło się czaić niebezpieczeństwo,
więc rychło opuściliśmy twierdzę przez tę samą wyrwę w murze, przez którą weszliśmy, co w tę stronę było pewnym wyzwaniem.
Pora wracać do domu...
Idąc brzegiem zatoki musimy jeszcze tylko ominąć konika, którego ktoś uparcie próbował namówić na kąpiel, na którą zwierzę nie miało najmniejszej ochoty.