28 lipca 2018
Didyma - czyli dziury w ziemi... W Metochi przez chwilę zastanawiamy się, którą drogą wracać do Drepano... Duszę w sobie w zalążku pomysł, żeby znów jechać wschodnim wybrzeżem i zajrzeć po drodze na Poros - skończyłoby się to rodzinnym linczem mojej osoby...
Decydujemy się wracać przez wnętrze półwyspu, a po drodze zajrzeć na chwilę do
Didymy, pokazanej w relacji Agnieszki. Dwa
zapadliska w ziemi (choć Mysza wolała uznać je za kratery
) są na tyle niezwykłe, że warto tam po drodze zajrzeć. Szczególnie, że po południu znów nadciągnęły deszczowe chmury...
Kierujemy się na kościół Agios Georgios w Didymie (dojazd oznakowany) i wkrótce docieramy do mniejszej i niezbyt dobrze widocznej z drogi dziury, która jest jednak ciekawsza niż jej siostrzane zapadlisko.
Schodzimy po schodkach...
Idziemy tajemniczym tunelikiem...
...i po chwili jesteśmy już w wielkiej dziurze. Zaraz na prawo od zejścia widać bizantyjską kaplicę Agios Georgios (Św. Jerzego)...
Za nią jakiś zbiornik na wodę?... No, może kiedyś, bo teraz to raczej zbiornik na śmieci...
Zaciekawieni, idziemy na lewo od wejścia do zapadliska w stronę kolejnej kaplicy...
Dobrze nam idzie, więc może uda się też obejść całą dziurę dookoła...
Fajna dżungla.
Oryginalne miejsce.
Spacerkiem zmierzamy jeszcze do sąsiedniego, dużego zapadliska...
...ale za dużo do oglądania tam nie ma - no, może jakieś ciekawe formacje skalne...
Tradycyjnie zaczyna kropić deszczyk, a dzieci wołają:
do domu! Pora wracać.
Let's call it a day.