Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Mam pytanie dotyczące szlabanów.
Otwarcie szlabanu wiąże się z poniesieniem jakichś kosztów? Zagradzają dojazd tylko do plaży, czy na większy obszar? Może droga prowadzi przez prywatne działki...?
Być może wyprzedzam tym pytaniem relację i coś o owych szlabanach chciałaś napisać później... ale jestem mocno poirytowany takim widokiem i nie wytrzymałem...
Pozdrawiam.
Mariusz
P.S. Luc Besson w tytule odcinka to nie przypadek oczywiście ?
ita napisał(a):nie umniejszaj możliwości biedronkowego kodaka, zdjęcia całkiem ładne
Cieszę się
Fidosanok, Alula - była to rzeczywiście najładniejsza zatoczka, w jakiej byliśmy na Cresie.
AnaSz napisał(a):Jestem z wami... jak pięknie... ale chyba nie skończy się Twoja relacja zanim ja wyjadę to nic dokończę po powrocie - NA PEWNO
Witaj, Ana. Sądząc po ubiegłorocznej relacji, pisanie zajmie mi jeszcze jakieś 2 miesiące
smoki3 napisał(a):Słuchaj jak widzisz drogi na Cres pod względem szerokości przepływu samochodu z przyczepą kempingową ? "Obawiam się, czy czasami mój zestaw nie jest za szeroki na tamte drogi" .[/b][/color]
Cześć Smoki. Główna droga na Cresie aż taka wąska nie jest, na pewno dasz radę z przyczepą. Tylko radzę przeprawiać się z Krku (Valbiska - Merag), bo początek drogi Porozina - Cres jest wąski i kręty. Będziesz spokojniejszy, jadąc z Krku.
Właśnie przeglądam zdjęcia i okazuje się, że, o dziwo, nie mam zdjęć tej drogi (poza wspomnianym odcinkiem Porozina - Cres, ale ten jest akurat wąski). Więc niestety musisz mi uwierzyć na słowo, że droga jest niezła i wystarczająco szeroka Jedynie w okolicach miasta Cres jest trochę wężej.
Aniu, cieszę się, że Ci się podoba
Crayfish napisał(a):E... Kodak DAJE radę ! PRZEDE WSZYSTKIM: nie trzeba myśleć i uważać na wodę, a pamiątka zostaje.
O, to to! O to właśnie chodziło!
domi16 napisał(a):Super relacja, aż chce się czytać i oglądać Zdjęcia cudowne jak i cała Chorwacja Czekam na ciąg dalszy, jak i na relacje z Pagu, bo mieliśmy przyjemność być tam w zeszłym roku
Cześć Domi. Dzięki za odwiedziny
Gosia i Marek napisał(a):Jestem i ja:) Uwiebiam Twoje relacje:) Piękne te skałki!
Gosiu i Marku, witajcie. Oboje
Interseal napisał(a):Mam pytanie dotyczące szlabanów. Otwarcie szlabanu wiąże się z poniesieniem jakichś kosztów? Zagradzają dojazd tylko do plaży, czy na większy obszar? Może droga prowadzi przez prywatne działki...?
Denerwujące, prawda? Na szczęście na Cresie spotkaliśmy tylko jeden zamknięty szlaban (i jeden otwarty, przed Koromacną), w miejscowości Ustrine. Niestety nie było opcji wjazdu, nawet za poniesieniem kosztów. Przy szlabanie była tablica z napisem: tylko dla mieszkańców (i gości pensjonatów). Trzeba było otworzyć szlaban pilotem lub kartą zbliżeniową.
Obok był duży parking, ale tak jak napisałam, do morza jeszcze kawał drogi. Żal nam było tych zatoczek, ale nie mieliśmy aż takiego ciśnienia, żeby akurat tam zjeżdżać... Rozumiem, że to prywatne działki, ale mimo wszystko uważam, że coś jest nie teges, że blokują jedyny dojazd do zatoczek...
Interseal napisał(a):P.S. Luc Besson w tytule odcinka to nie przypadek oczywiście ?
Maslinko , jestem pełen podziwu dla Twoich Cropodbojów ... Przedstawiasz ku naszej uciesze ,kolejny odcinek bogato ilustrowanej lektury ... wg mnie obowiązkowej
Pozdrav ...
Cres jest bardzo ładny - tak, jak przypuszczałam. W zeszłym roku mieliśmy tam jechać, ale nie mogliśmy znaleźć noclegów w sezonie dla ośmiu osób, więc wylądowaliśmy na pobliskim Krku. Cres jednak koniecznie musimy również odwiedzić.
Zdjęcia z "Biedronkowego" aparatu bardzo dobre, chyba tylko profesjonalista dopatrzyłby się jakichś wad, ale ja profesjonalistą nie jestem, dla mnie zdjęcia muszą oddawac jak najlepiej rzeczywistość, kolory, itp. a te takie właśnie są.
dawno mnie tu nie było ale maslinko Twoje relacje zawsze czytam z zapartym tchem a już tą szczególnie bo dokładnie tymi samymi trasami przygoda niosła nas 2 lata temu:) - Pag i Cres....te zatoczki w Ustrine zdobyliśmy, wprawdzie powrót w górę był wyczynem do tego z 9-kilowym maluchem w chuście ale warto było:). Tej zatoczki którą pokazałaś nie widzieliśmy, po prostu wcześniej zdecydowaliśmy się na te z pierwszych zdjęć.
Byliśmy tam sami cały dzień:).
Też podróżowaliśmy fabcią, bez kajaka ale z małym brzdącem:).
smoki3 napisał(a):Słuchaj jak widzisz drogi na Cres pod względem szerokości przepływu samochodu z przyczepą kempingową ? "Obawiam się, czy czasami mój zestaw nie jest za szeroki na tamte drogi" .
Cześć Smoki. Główna droga na Cresie aż taka wąska nie jest, na pewno dasz radę z przyczepą. Tylko radzę przeprawiać się z Krku (Valbiska - Merag), bo początek drogi Porozina - Cres jest wąski i kręty. Będziesz spokojniejszy, jadąc z Krku.
Właśnie przeglądam zdjęcia i okazuje się, że, o dziwo, nie mam zdjęć tej drogi (poza wspomnianym odcinkiem Porozina - Cres, ale ten jest akurat wąski). Więc niestety musisz mi uwierzyć na słowo, że droga jest niezła i wystarczająco szeroka Jedynie w okolicach miasta Cres jest trochę wężej.
wikusia napisał(a):Jestem tu od początku;p choć się dotychczas nie przyznałam Losinje mnie urzekają, kurczę trzeba zdradzić w końcu Pag...
Cześć Wikusia. Pag też grzechu warty... Trudno się zdecydować, gdzie ładniej
mkm napisał(a):Maslinko , jestem pełen podziwu dla Twoich Cropodbojów ... Przedstawiasz ku naszej uciesze ,kolejny odcinek bogato ilustrowanej lektury ... wg mnie obowiązkowej Pozdrav ...
Witaj, Mkm. Cieszę się, że tu zajrzałeś. Myślę, że w tej relacji będzie kilka Twoich ulubionych miejsc, np. Imotska Kraina, w której tym razem widzieliśmy więcej niż tylko dwa obowiązkowe jeziorka I zrozumiałam, dlaczego kiedyś założyłeś Klub Miłośników Imotskiej Krainy... Dopiero teraz, ale lepiej późno niż później
Jednak zanim dojedziemy do Imotski, będzie jeszcze wiele innych wypraw, na które zapraszam
justa999 napisał(a):Lepiej późno niż wcale, wię i ja zasiadam do czytelni. Widzę, że dokladnie w tym samym terminie (tzn. od 6 do 23 lipca) odpoczywałam w Cro
Justa, ten termin to był najdłuższy w tym roku okres bez deszczu. Jak się jest Czarownicą (tak jak ja ), to wiadomo, kiedy się jeździ na urlop
Magda O. napisał(a):Cres jest bardzo ładny - tak, jak przypuszczałam. W zeszłym roku mieliśmy tam jechać, ale nie mogliśmy znaleźć noclegów w sezonie dla ośmiu osób, więc wylądowaliśmy na pobliskim Krku. Cres jednak koniecznie musimy również odwiedzić.
A my musimy odwiedzić Krk I wiele, wiele innych... Obecnie jestem najbardziej napalona na Brac, ale to zupełnie inna historia
ArliJ napisał(a):dawno mnie tu nie było ale maslinko Twoje relacje zawsze czytam z zapartym tchem a już tą szczególnie bo dokładnie tymi samymi trasami przygoda niosła nas 2 lata temu:) - Pag i Cres....te zatoczki w Ustrine zdobyliśmy, wprawdzie powrót w górę był wyczynem do tego z 9-kilowym maluchem w chuście ale warto było:). Tej zatoczki którą pokazałaś nie widzieliśmy, po prostu wcześniej zdecydowaliśmy się na te z pierwszych zdjęć.
Arli, bardzo się cieszę, że tu jesteś. Twoja relacja z Cresu i Pagu była dla nas inspiracją Pamiętam, jacy byliście dzielni, wędrując na oddalone plaże z małym Brzdącem
Z zatoczkami w Ustrine to się Wam udało, bo nie było jeszcze szlabanu
smoki3 napisał(a):Dziękuję. Pisz, pisz...
Piszę, piszę, Smoki... Chociaż to nie takie proste. Nie mieliśmy problemów, to sobie kupiliśmy nowego laptopa (stary już dawno nie spełniał funkcji, jakie powinien spełniać laptop), ale on ma jakieś problemy ze sobą i nie mogę się z nim dogadać
Ale już się przeniosłam na stary i próbuję coś tam sklecić...
8 lipca (piątek) - Chorwackie Saint-Tropez i wioska na skale
Po tak pięknym początku dnia (plażowanie w Koromačnej) trudno będzie utrzymać wysoki poziom atrakcji. Ale próbujemy! Na początek postanawiamy odwiedzić Valun - miejscowość zwaną chorwackim Saint-Tropez. Raczej nie chodzi o jakieś podobieństwo do francuskiego kurortu, ale o to, że to bardzo modne miejsce na Cresie.
A może i o podobieństwo chodzi Skąd mam wiedzieć, nie było mnie w tym prawdziwym. Natomiast mam okazję zobaczyć już drugie "chorwackie Saint-Tropez" (pierwsze to było miasto Hvar)
Skręcamy z głównej creskiej drogi i podziwiamy cudne widoki:
Dobrze widać główną drogę przez wyspę. Przecina zielone wzgórza mniej więcej w połowie:
Dojeżdżamy do miejscowości i zostawiamy samochód na parkingu nad Valun (15 kun za dobę). Nie ma możliwości zjazdu nad samo morze, również dla gości pensjonatów, a nawet dla mieszkańców campingu. (W miejscowości obowiązuje zakaz ruchu samochodowego.) No i tradycyjnie jest dosyć stromo z górki.
Cieszę się, że nie wymyśliliśmy sobie tego campingu, bo teraz, tak jak inni campingowicze, których mijamy, musielibyśmy ciągnąć taczki z własnym dobytkiem
Ludzie z taczkami - bardzo powszechny widok w Valun. I przyjedź tu sobie na wakacje!
Nasz campingowy majdan jest tak wielki, że zupełnie nie wyobrażam sobie takiej sytuacji
Skoro przebywanie w tym chorwackim Saint-Tropez wymaga aż tyle wysiłku, sądziłam, że miasteczko wynagradza wszelkie poniesione trudy...
Niestety, powiem szczerze, Valun mnie nie zachwyciło.
Ot, kilka domów położonych w zatoce, parę drogich restauracji, dwie lodziarnie i kilka sklepików. Owszem, są ładne plaże, jedna przy campingu, druga po przeciwnej stronie promenady. "Promenada" (czyli asfaltowa droga z latarniami) łączy obie plaże, które z kolei wytyczają granice samego Valun (część nadmorska miasteczka to właśnie obszar od jednej plaży do drugiej).
Parę zdjęć. Wschodni kraniec Valun, czyli plaża przy campingu:
Jak widać, dosyć zatłoczona...
I samo miasteczko:
Nawet nie mam zdjęć tej drugiej plaży, ale jest podobna, może trochę większa.
Jesteśmy lekko rozczarowani chorwackim Saint-Tropez, ale tak jak mówiłam, trudno będzie nam zaimponować po plażowaniu w Koromačnej
Na plus miasteczka mogę powiedzieć, że jest tam spokojnie (brak ruchu samochodowego!) i pewnie jest to dobre miejsce na odpoczynek.
Docieramy do końca "promenady" (tego z plażą bez campingu) i siadamy w małym barze przy morzu. Żołądek ma swoje prawa - zamawiamy ciepłe kanapki i piwko
Potem krótka kąpiel przy pobliskich skałkach. Tak schłodzeni możemy pokonać trasę po górkę bez nieprzyjemnego dyszenia (upał niemiłosierny!)
Przechodzimy do następnego punktu programu - czas na Lubenice. Do wioski prowadzi bardzo wąska (ale asfaltowa!) droga, mijanki mogą być miejscami nieprzyjemne.
Lubenice to na wpół wymarła wioska położona na skale, na wysokości 378 metrów (to robi wrażenie!). Można by ją traktować jak skansen, gdyby nie fakt, że wciąż mieszka tam kilka starszych osób (przyzwyczajonych do faktu, iż turyści zaglądają im w okna i na podwórka domów). Kiedyś miejsce to było pirackim schronieniem.
Tutaj również nie wjeżdża się do miejscowości. Należy zapłacić 15 kun (znowu!) i zostawić auto na parkingu. Traktujemy tę opłatę jak bilet na zwiedzanie tego niezwykłego miejsca
Wioska ma swój klimat. Wchodzimy w uliczki i focimy, focimy, focimy...
Zresztą niech przemówią zdjęcia:
Tutaj widać dobrze wysokość, na jakiej są położone Lubenice:
Domek Baba Jagi :
Śliczny kot, który kompletnie nas olewał :
Tu leżał:
Lawenda w roli głównej:
W Lubenicach mnóstwo jest przejść, tuneli, korytarzy:
Widok na przepiękną plażę sv. Ivan położoną u stóp wioski:
Niestety to mozolna (i długa!) wędrówka. Zupełnie nie mamy na nią ochoty (Podziwiam wszystkich, którzy tam byli )
Ale plaża prezentuje się cudnie...
Lubenice (w przeciwieństwie do Valun) bardzo nam się podobały. Można tu długo spacerować i napawać się pięknem starych domów i uliczek.
Przychodzi jednak taki moment, że trzeba wracać. Ale to jeszcze nie koniec intensywnego, ciekawego dnia. Czeka nas jeszcze uroczy wieczór w Osorze
Ostatnio edytowano 30.04.2012 18:18 przez maslinka, łącznie edytowano 2 razy
maslinko....szlaban był, zostawilismy na górze samochód i w dół na nogach:), zresztą Lubenice też nam straszne nie były i zrobiliśmy sobie spacer ale my lubimy chodzić po górach:)
Nas też Valun rozczarowało, przyjemnie ale zabrakło troszkę tego klimatu:).
Osor bardzo się nam podobał ale ze względu na Nadię, która była za mała wtedy na długie wieczorne zwiedzanie znamy tylko za dnia.
ArliJ napisał(a):maslinko....szlaban był, zostawilismy na górze samochód i w dół na nogach:), zresztą Lubenice też nam straszne nie były i zrobiliśmy sobie spacer ale my lubimy chodzić po górach:)
Ja też lubię, ale nie w upale (ale o tym już pisałam )
Co do szlabanu w Ustrine, to jestem ciekawa, jak tam we wrześniu 2009 roku zjechały Kulki, bo pisali o możliwości zjechania na sam dół, nad morze. Z tym, że oni mieszkali w Ustrine, chociaż to nie powinno mieć znaczenia, bo pisali:
kulka53 napisał(a):Parkuję w zatoczce, a dla tych, którzy chcieliby odwiedzić Ustrine powiem, że z parkowaniem nie ma tam kłopotu, niedaleko plaży znajduje się kilka placyków na których może mieścić się naprawdę sporo aut.
Ale to się pewnie wyjaśni, jak wrócą z wakacji i to przeczytają
Niestety, najładniejsze plaże na Cresie (poza Koromacną), czyli sv. Ivan koło Lubenic i zatoczki przy Ustrine są dostępne wyłącznie pieszo.
ewciaku napisał(a):a zdjęcie z lawendą genialne.
Dziękuję w imieniu mojego męża
Elizasz napisał(a):Choć te plaże w Valun to jakieś miniaturki chyba?
Ta plaża przy campingu nie jest mała - to tylko takie wrażenie, z tej perspektywy. Natomiast ta druga jest trochę większa