Crayfish napisał(a):Ta koronczarka to ma zdrowie !
Tyle czasu na słońcu ...
... ale przynajmniej opalenizna jak się patrzy ... nawet ciuchy chwyciło ...
Taaa, ładnie ją zbrązowiło
Nadialena napisał(a):Też mam zdjęcie z koronczarką. Ale za prawą rękę jej nie dotknęłam. Szczęścia w pracy nie będzie
Ale za to może będzie szczęście w miłości ?
Że niby lewa ręka to na miłość? Od serca.
Ciekawe, na co dotyka się piersi kobiety w Makarskiej (pomnik turystów)?
14 lipca (czwartek) - Dzień wyprawy kajakiem i bólu gardła
Jak zwykle upał budzi nas i wygania z namiotu przed 8:00. Szybko jemy śniadanie i targamy kajak nad morze.
Poprzednio płynęliśmy w prawo, a więc dzisiaj w lewo
Moja ręka po upadku (dwa dni temu) nadal boli, zwłaszcza, gdy ją nadwyrężam. Mam wyrzuty sumienia, że mój mąż sam wiosłuje, więc próbuję pomagać, ale niestety nie jestem w stanie machać wiosłem zbyt długo. Małżonek sam mówi, żebym się nie wygłupiała, bo sobie coś jeszcze narobię.
OK, no to tylko pstrykam zdjęcia
Na przykład owcy, która łazi sobie po skałach (zdjęć owieczek nigdy dość!
):
Dopływamy do Potočnicy. To niewielka osada z kilkoma domami i knajpką nad morzem (Jeszcze tu wrócimy
):
Tutaj obozować raczej na dłużej nie będziemy. Szukamy, jak zwykle, ustronnej zatoczki. Po krótkiej chwili jest! Całkiem ładna (i duża!) plaża. A w dodatku tylko dla nas (przynajmniej na razie):
Widok na Potočnicę (daleko od niej nie odpłynęliśmy
):
Odpoczywamy my, odpoczywa i Challenger
:
Wskakujemy do wody. Życie podwodne interesujące. Można zobaczyć ławicę "białych rybek":
Lub tzw. okonia
:
Spędzamy w zatoczce Vela draga (bo tak się ona zwie) dosyć dużo czasu. Dzięki temu udaje mi się skończyć drugą już na tym wyjeździe książkę.
Po jakimś czasie ścieżką przychodzą włoscy plażowicze. My i tak zbieramy się do odpłynięcia, bo mamy jeszcze w planach zawinięcie do Potočnicy.
Po drodze do zatoczki coraz wyraźniej czuję, że boli mnie gardło. Mało przyjemne uczucie na wakacjach
Ponoć są teorie, że ból gardła (czy anginę, ja nie mogę mieć anginy, bo nie mam migdałków
) leczy się lodami. Z braku lodów będzie więc zimne piwko w Potočnicy
Dobijamy do brzegu:
Widok z knajpki:
No i pomaga!
Czuję się dużo lepiej. Niestety, jak się okazuje, tylko na chwilę
Na campingu grillujemy pljeskavicę z Podravki i przygotowujemy się do wyjazdu. Wieczór spędzimy W Novalji. Niestety gardło boli coraz bardziej, a i czuję się jakoś marnie...
Ale co tam, nie będę się nad sobą użalać i przecież nie położę się do łóżka (choćby dlatego, że go nie mamy
)
Biorę się w garść i ruszamy na podbój Novalji