Aguha, dzięki za zaproszenie do Poznania
Wasze ZOO wygląda bardzo ciekawie. Może wpadniemy w ramach "odkrywania dziecka w sobie"
A teraz zapraszam na kolejny odcinek.
12 lipca (wtorek) - Wieczór w Pagu
Jedziemy do miasta Pag! Po drodze obowiązkowy postój na punkcie widokowym, mimo że już dosyć późno i warunki do focenia już nie takie, jakie być powinny.
Ale robimy krótką sesję wieczorną, a na taką w ciągu dnia, jeszcze tu przyjedziemy.
Zjeżdżamy do miasta i próbujemy zaparkować, co nie jest takie proste, bo wszędzie parkometry, a okazuje się, że nie mamy wystarczającej ilości monet. Rozmienianie też słabo nam idzie... Wreszcie udaje się, wrzucamy kwotę za 2 godziny i ruszamy przed siebie, czyli w stronę starówki.
I pierwsza niespodzianka - wybudowali nowy most a'la Mostar (tylko z dwoma przęsłami):
3 lata temu był tutaj zwyczajny mostek. Ten wygląda dużo ładniej.
Most nam się podoba, ale tłum na moście i nie tylko, już nie. Ilość ludzi jest przerażająca, a zdecydowana większość tej ludzkiej masy mówi po polsku
Ale w sumie czy to dziwne? Po tylu paškich relacjach na cro.pli
Idziemy w stronę Trgu Kralja Petra Krešimira, na którym stoi kościół Wniebowzięcia Marii z XV wieku:
Naprzeciw kościoła, przed dworem książęcym, zbiegowisko ludzi, coś się dzieje. Nie jest to niestety koncert jednej z chorwackich klap, ale jakieś potworne "granie do kotleta" melodii sprzed lat, w dodatku w kiepskim stylu:
Uciekamy najdalej jak się da. Ale w wąskich uliczkach dopada nas kolejny koszmarek - stragany z różnymi pamiątkowymi ustrojstwami:
Matko, co się stało z tym miastem?
Jeszcze 3 lata temu nie było tu tyle kramów, budek z fast foodem i takich dziwnych zespołów grających muzykę bliską rytmom disco polo.
Potworna komercha zawładnęła tym ładnym miasteczkiem.
Uciekamy na nabrzeże. Tu jest trochę spokojniej:
Potem idziemy coś zjeść - tym razem bardzo pikantną pizzę slavonską.
Po jedzonku kilka jeszcze kilka nocnych kadrów:
Koronczarka (czyli čipkarka
):
Pag to koronki i owce. Dzisiaj koronka (paška čipka):
I bez żalu opuszczamy miasto.
Kierując się w stronę parkingu, zauważamy reklamę konoby Ankora - happy hours, do godziny 18:00 tańsza rybka. Postanawiamy skorzystać z promocji jutro lub pojutrze i dać tym samym drugą szansę miastu Pag. Może w dzień, kiedy nie będzie tu tych tłumów i tandetnej muzyki, bardziej nam się spodoba.
Wracamy na camping. A że jest już po 23:00 zostawiamy samochód na parkingu przed campem, koło plaży i... zostajemy na niej jakąś godzinę. Jest ciepła (a nawet gorąca) noc. Spokojnie, pięknie, tu się odpoczywa. Siedzimy, pijemy piwko i wsłuchujemy się w szum morza...