Re: Po obu stronach Pirenejów: Francja - Hiszpania - Francja
napisał(a) Franz » 25.12.2012 21:00
Słowo pisane do zamieszczonych ostatnio fotek:
Jezioro zostaje za nami, a nasza trasa zwęża się i zaczyna się piąć zakosami w górę. Nie jest dobrze. O ile do tej pory byłem przekonany, że łatwo znajdziemy miejsce na biwak, to teraz to przekonanie słabnie - w stromym terenie będzie jeszcze trudniej.
Na którymś ostrym skręcie zatrzymuję się, lustrując małą trawiastą płasienkę. Zmieściłbym tu namiot, gdyby nie... krowie placki. Nijak nie da się postawić naszego małego domu tak, by nie zahaczał którymś rogiem o krowie ślady. Chyba, żebym jakoś je odgarnął i przykrył to miejsce gałązkami. Ale to żadna wygoda, a zapaszek i tak może dać się wyczuć. Nie...
Z drugiej strony Bea jest już bardzo zmęczona i koniecznie musimy ten dzień zakończyć jak najszybciej. Uzgadniamy, że poczeka tutaj z plecakami, a ja szybko wyskoczę jeszcze w przód, próbując znaleźć coś bardziej się nadającego. Ruszam ostro w górę - jeden zakos, drugi i nagle teren się nieco kładzie, strumyk rozlewa się meandrami, pomiędzy którymi dałoby się namiot postawić. Również i tutaj trawa nie jest wolna od organicznych min, jednak wygląda to znacznie przyjaźniej.
Wracam, ładujemy plecaki na grzbiety i wspólnie pokonujemy to ostatnie podejście dzisiejszego dnia. Może być? Pewnie!
Rozstawiamy namiot, pichcimy obiadek i dużo herbaty z cytryną. Ściemnia się już, kiedy z dołu podchodzi ktoś z plecakiem. Pozdrawia i idzie dalej w góry. O tej porze? Może też zaraz gdzieś w pobliżu zabiwakuje. Po chwili kilku następnych dochodzi i podąża w ślad za tamtym. Zapalają czołówki. Zmrok zapada szybko i widzimy, że ekipa nadal ciągnie w górę. Nie będą tu biwakować. Widzimy ich oddalające się w stronę przełęczy światełka - trasą, którą następnego dnia i my pokonamy. Cóż - ci najwyraźniej mają rajd nocny. Dla nas dzisiejsza trasa dobiegła końca.