napisał(a) Franz » 09.05.2012 00:24
Trafiamy na nieużywany od dawna tor kolejowy. Zarośnięte trawą szyny i pokryte miejscami ziemią podkłady kolejowe prowadzą wprost do tunelu. Rozglądam się dookoła - nie ma innej ścieżki. Zatem - do tunelu!
Jeszcze nie zanika światło od strony wejścia, a już widać wyjście, za nim zaś wylot kolejnego podziemnego traktu. Na krótkim łuku pomiędzy nimi mijamy spadający kaskadami potok i zanurzamy się ponownie pod ziemię.
Chwilami brak szyn, ale wkrótce pojawia się znów wąski tor, prowadzący wykutą w skale półką. Za zakrętem wykonuje kolejny skrót we wnętrzu góry - tym razem dłuższy od poprzednich. Ściemnia się znacznie, a sporo zalegających większych i mniejszych kamieni nieco utrudnia poruszanie się prawie po omacku. Jakoś udaje nam się nie zaliczyć gleby i nie rozbić nosa - stopniowo rośnie światełko coraz bliższego przeciwległego wylotu.
Za tunelem pokazują się pierwsze zabudowania - najpierw coś na kształt stacji transformatorowej, potem już budynek schroniska. Tuż za nim niezbyt wysoki mur zapory, przytrzymujący wody jeziora.