napisał(a) Franz » 30.12.2010 16:42
Zbliżając się do zapory, słyszymy jakiś narastający warkot. Rozglądamy się i dostrzegamy wielką ważkę, zmierzającą w naszą stronę. Warkot nasila się coraz bardziej. Helikopter wyraźnie kieruje się do nas, obniżając lot.
Po chwili jest tuż nad nami, czuję nawet wzmożony powiew wiatru z jego wirujących łopat. Dwie głowy w kaskach wychylają się, by się nam lepiej przyjrzeć. My odwzajemniamy się równie ciekawskim spojrzeniem. To hiszpańska armia tak bardzo się nami zainteresowała.
Śmigłowiec zaczyna się oddalać, ale robi koło i znów wraca nad nasze głowy. Biorą nas za przemytników czy terrorystów? - w końcu zmierzamy do zapory. Wreszcie hałaśliwa ważka zaczyna się oddalać i teraz już nie wraca. Po chwili na górskich halach zalega znów cisza.
Przechodzimy przez tamę na lewy brzeg Rio de Escarra.
W tyle zostaje Embalse de Escarra, a przed nami ścieżka trawersuje przetykane drobnymi skałami zielone zbocze ponad opadającą doliną potoku.
Dochodzimy do rozstajów. W lewo wspina się jedna ścieżka, podczas gdy nasza trasa zakręcając szerokim łukiem, nadal prowadzi ponad doliną. Co ciekawe - obie ścieżki są szlakami turystycznymi, i to oznaczonymi identycznie: PR-HU91. To nie tak znowu rzadki przypadek, że trasy mają identyczne nazwy. Przypominają się rumuńskie szlaki, które przy potencjalnej olbrzymiej ich różnorodności, też często mają identyczne oznakowania na rozstajach.
Rzucamy ostatnie spojrzenia na piramidę Punta de la Cochata i sąsiednią Punta dero Cautero.
W miarę, jak się zbliżamy do odwiedzonego kilka godzin temu wodospadu, dolina zwęża się do wąskiego kanionu. Nurtuje mnie ciekawość, czy uda się zobaczyć Salto del Rio Escarra z góry.