No to lecimy z tym koksem.....
Na początek opowiastka "ku przestrodze" jak to w dupach się poprzewracało czyli szukanie mieszkania
Dojechaliśmy do Tucepi w niedzielę 05-08 jakoś koło 12.30, zaparkowaliśmy w samym centrum przy marinie, podszedł miły pan i skasował za parking 10kun/h, wzięliśmy 2 godziny i jazda "na miasto" szukać schronienia na dalsze dni.
Na początek wybraliśmy się wszyscy czyli 8 luda co już samo w sobie było błędem bo dzieci zaczęły jakoś po 10 minutach brzęczeć że chcą do wody, że chcą lody itd. Odwiedziliśmy ze dwa domy w pierwszej linii przy brzegu od ul. Kamena ale tam krzyczeli po 100E za apartman więc grzecznie poszliśmy dalej ale już we dwójkę odprawiwszy resztę "na lody".
Na początku chodzenia wybieraliśmy miejsca zapytań "na oko", ale cały czas coś nie pasowało - a to cena, a to lokal aż nagle zgarnęła nas z ulicy jakaś miejscowa starowinka i gestami pokazuje gdzie mamy iść, w końcu dotargała nas na jakieś 3 piętro, pojawiła się młoda kobieta z dzieckiem na ręku i już po angielsku można było pogadać. Pokazała nam..... dwu poziomowe mieszkanie, świeżutko skończone (lub po remoncie), na górze sypialnia z wielkim wyrem i jednym mniejszym, na dolnym poziomie podobnie, poza tym kuchnia w pełni wyposażona nówka folia, plazma na ścianie (tak jakby było do czegoś potrzebna w wakacje?????), oczywiście klima wszędzie, wifi jak najbardziej, taras z widokiem na góry z jednej strony a na Adriatyk z drugiej. Cena 120E za całość. No bajka. Ale.......
Polakowi zawsze w dupie źle, a to że 3 piętro, a to że tv tylko na dole, a to że lodówki nie ma na górze, a taras jakiś mały.......... masakra!!!!! Kobita jeszcze spuściła z ceny na 115E!!! ale.....idiota z debilem poszli dalej, niby żeby z kobietami przedyskutować temat. Noż masakra!!!!!!
Jak łatwo zgadnąć dalsze 1,5 godziny łaziliśmy w upale i oglądaliśmy jakieś "nory" po 80E, w końcu zapadła decyzja - wracamy po kobity, dzieci i walimy z powrotem> Targamy wszystkich najpierw pod górę, potem na 3 piętro, w końcu wychodzi starowinka i mówi "inni przyszli". I dupa......
Później doszliśmy do wniosku że za szybko nam wpadł w ręce ten apartam, gdybyśmy najpierw połazili po upale z godzinę to byśmy kobietę w rękę pocałowali i nawet ceny nie zbijali ale jak to Polak, mądry po szkodzie...
Wracamy.
Szybka decyzja - jedziemy do Podgory - może tam się poszczęści, ale tam nawet nie ma gdzie auta zaparkować...
No to......wracamy do Tucepi ale już z myślą aby znaleźć chociaż "coś" na noc, góra dwie i od rana na nowo zacząć szukać bo zrobiło się późno i perspektywy nie były najlepsze.
Jakieś pół godziny zajęło nam znalezienie 2 pokoi obok siebie ale bez klimy po 40E na 3 noce, zmęczeni, wku....ni i na siebie, i na ten upał i na te warunki ale zostajemy.
Noce były tam okropne, nagrzane ściany i dach w nocy zapewniały niezłą saunę, otwarcie tarasu niewiele dawało. Masakra. Jedyne co pasowało to widok z tarasu.
Szybka decyzja - w poniedziałek kobity z dziećmi na plażę a my szukać dalej. Jak pomyśleli tak zrobili z tym że po 15 minutach było po wszystkim - pierwsze zapytanie i "trafiony - zatopiony" - 2 apartamenty z klimą, tarasem etc po 70e sztuka, zaliczka wpłacona ale jeden mały problem "od sutra" czyli czekała nas jeszcze jedna noc w saunie, ale mając w perspektywie poranną wyprowadzkę jakoś nas to nie przerażało tak bardzo.
Oczywiście kobieta jak się dowiedziała że zostajemy nie 3 a 2 noce to się "lekko uniosła" ale mieliśmy to gdzieś, zapłaciliśmy i czekaliśmy rana.
Ogólnie rzecz biorąc w poniedziałek już było w czym wybierać, było to już widać po ilości samochodów na podjazdach, w niedzielę wszystko zapchane do granic możliwości, na drugi dzień rano już było luźniej.
Tak to mniej więcej wyglądało szukanie mieszkania, teraz już wiemy jak szukać, jak wiadomo co się na własnej dupie przerobi pamięta się najlepiej