Czwartek ciąg dalszy.
Wieczorny, grzeczny spacer po DPP.
Podróż i pierwszy, wcale nie taki krótki, spacer po Egerze dał nam trochę w kość. Z racji tego, musieliśmy... po prostu musieliśmy przysiąść przy naszej prywatnej beczce i odpocząć przy kieliszku Egri Bikavér.
Egri Bikaver to wytrawne węgierskie czerwone wino o kolorze jasnego rubinu, o owocowym zapachu nabywanym w czasie leżakowania i aksamitnej harmonii smaku z lekką kwaskową nutą. Produkowane z co najmniej trzech rodzajów gron mieszanych w ściśle określonych proporcjach.
Według jednej z legend István Dobó, kapitan zamku w Egerze, w czasie obrony przed Turkami, zezwolił obrońcom na picie tego wina dla podniesienia morale. Turcy wpadli w panikę, gdy dowiedzieli się, że załoga zamku pije przed bitwą byczą krew i zobaczyli „zakrwawione” brody węgierskich żołnierzy. W ten sposób, według legendy, Egri Bikavér przyczyniło się do zwycięstwa obrońców Egeru. Według innej wersji nazwę „bycza krew” wymyślili właśnie Turcy, obchodząc w ten sposób obowiązujący ich jako muzułmanów zakaz picia alkoholu.
W końcu postanowiliśmy ruszyć tyłki i zobaczyć jak wygląda DPP w czwartek wieczorem. Prawdę mówąc średnio nam się chciało...
Wino jest? Jest.
Beczka jest? Jest.
Klimacik jest? Jest.
To po co się ruszać?
Krótki spacer jednak nie zaszkodzi, więc idziemy.
Niektórzy to potrafią się urządzić
DPP wieczorem ładnie się prezentuje. Na początku mija się ciemne i jakby opuszczone piwniczki, które znakomicie działają w ciągu dnia- tak jak nasza piwniczka nr 13, w której kupiliśmy pierwszy bukłaczek wina.
Później jest trochę pogodniej i weselej.
Po krótkim obchodzie znaleźliśmy miejsce, w którym zaplanowaliśmy następny wieczór i grzecznie wróciliśmy do domu.
W następnym odcinku zapraszam na basen i kolejny spacer po Egerze.