Po Bałkańsku!
Taki tytuł nosi impreza biura turystycznego.
Była to nasza piąta impreza z tym samym biurem - Praga, Grecja, Paryż i zamki nad Loarą krakusy-w-paryzu-t41760.html, Bawarskie zamki i pałace.
Aktualnie wróciliśmy z szóstej - Austria Alpy dla małych i dużych.
"Po Bałkańsku" to nowość w ofercie biura, jak się okazało jesteśmy drugą grupą realizującą ten program.
Z Polski wyjeżdżamy w majowy sobotni poranek
Naszą pilotką jest Bożena. Wita się z nami , słychać obcy akcent. Okazuje się, że 30 lat temu zakochała się w Jugosłowianinie i tam się przeniosła.
Mieszka nieopodal Belgradu w Serbii.
Z wykształcenia jest pedagogiem, od 2008 roku jeździ jako pilot wycieczek, wcześniej uczyła plastyki w serbskiej szkole podstawowej.
Piszę tyle o pilotce, bo fakt, że mieszka w Serbii wpłynął bardzo pozytywnie na jakość naszej wycieczki.
Powiem tyle, jeszcze takiego pilota nie mieliśmy.
Wracamy do wycieczki.
W drodze na pierwszy nocleg w Serbii jedziemy przez Czechy, Słowację, Węgry. Co jakiś czas robione są przerwy techniczne.
W Słowacji w przydrożnym barze jest dłuższa przerwa na papu.
Właściciel jest mocno zaprzyjaźniony z biurem, co widać gołym okiem
Granicę węgiersko-serbską przekraczamy ok. godz. 21-wszej.
Nad naszymi głowami, a w zasadzie nad autokarem rozpętała się okropna burza, co chwilkę niebo rozbłyska i jest jasno jak w dzień. Będzie ciekawie przy zabieraniu bagaży z autokaru przed hotelem.
Przez okno widzę jak obok kontrolowani są przez Węgrów turyści wyjeżdżający z Serbii.
Wszystkie bagaże wędrują do kontroli. Każda walizka jest otwierana. Jakaś masakra.
Nam „udaje” się przekroczyć granicę po postoju ok. 40 min. I oczywiście po kontroli dokumentów.
Do hotelu przyjeżdżamy ok. 22-giej. Na szczęście już nie pada. Śpimy w przygranicznej Suboticy.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Subotica
Hotel nazywa się „Patria” 4*.
Pamiętam, jak wracaliśmy z Grecji 3 lata temu mieliśmy nocleg w jakimś hotelu pod Belgradem. To była jakaś masakra.
Przesmrodzone dymem papierosowym pokoje, dziurawa pościel i ręczniki, winda jak z serialu „daleko od noszy”. Na śniadanie wydzielona bułka z margaryną i białym serem oraz herbata miętowa.
Teraz jadę trochę z duszą na ramieniu, w jakich hotelach przyjdzie nam nocować.
A tu niespodzianka.
Hotel w "środku" nowoczesny, w restauracji trwa wesele, słychać bałkańskie rytmy.
Zmęczenie i emocje dają o sobie znać, więc zasypiamy dość szybko.