ogorek napisał(a):Wątpię czy jest "optymalna" jednostka na Jardan. Wystarczy rejon pobytu dopasować do jednostki
Np. na bardziej osłonięty
Warunki na KAŻDYM morzu są zmienne. Nie ma jednostek na Jadran, są jednostki na morze. Oczywiście są wygodniejsze i bezpieczniejsze bardziej i mniej. Większe i cięższe jest generalnie bezpieczniejsze, bo bardziej odporne na gorszy stan morza.
Koledze #Rysiowi doradzaliśmy w zakresie jednostki na morze, nie na polskie śródlądzie.
W Grecji, na Lefkadzie, gdzie byliśmy z pontonem mogliśmy pływać wzdłuż okolicznych wysepek (np. Meganissi). Było fajnie, ale patrzyliśmy smętnie na Itakę i Kefalonię, na które pontonem z Lefkady nie odważyłbym się wybrać. Na to pozwoliła dopiero pożyczona motorówka Regal 2200. I to zdecydowało o zmianie kilka lat temu pontonu na łódkę. Pierwsza łódka (Sting 530) świetnie sie spisywała w różnych warunkach, czy to w Grecji czy w Cro.
Ale na płn. cyplu Hvaru przy popołudniowej tramontanie fale tak dawały w kość, że niezbyt chętnie się tam zapuszczałem, a stanowiło to niemal barierę przy bazie od strony Stari Gradu. Trzeba było pływać raczej w stronę Braca. To, plus chęć podniesienia komfortu na pokładzie zdecydowało o zmianie na obecną łódkę. Nią też zawsze przyjemniej płynie się w dobrych warunkach, ale ich pogorszenie do poziomu stanu morza 3/4 już nie robi większego wrażenia na załodze, nie lubią tylko być ochlapywani...
Wszystko można dopasowywać, albo raczej z określonym sprzętem z czegoś trzeba rezygnować.
Ale o ile zmienności morza się nie zmieni, można mieć więcej lub mniej szczęścia do warunków, o tyle jednostkę się wybiera (np. ponton czy TakaCat), a potem można ją zmienić. Stąd lepiej chyba wybrać jednostkę bardziej uniwersalną i nie ograniczać się do jednej mocno osłoniętej zatoki, drżeć przed każdym z niej wypłynięciem jak się wróci. Prognozy - tak trzeba sprawdzać. Ale mogą zaskoczyć, nie do końca się sprawdzić. Zawsze są też jakimś uogólnieniem. A tu mimo dobrej prognozy, trafiasz na miejsce, gdzie fala się robi nieprzyjemna, a małżonka robi się zielona ze strachu. Przypomnienie, że prognoza tego nie przewidywała, średnio ją uspokoi...
Są też kilwatery po większych jachtach czy promach, mało przyjemne dla "pontonowych maluchów".
Lepiej o ile tylko możliwe wybrać jednostkę jak najbardziej odporną na zmienność warunków.
Mnie nigdy nie chodziło o pływanie blisko bazy w osłoniętej zatoce. Zawsze pociągała mnie turystyka motorowodna, wycieczkowanie, zwiedzanie z wody, odkrywanie kolejnych miejsc - wysp, zatok, plaż, klifów. Do takiej formy pływania wydaje się, że ponton będzie lepszy niż TakaCat. Zwłaszcza dla transportu rodzinnego. Pontonem byłem w stanie robić kilkudziesięciokilometrowe wycieczki.
Do zabawy na wodzie w pobliżu bazy natomiast najprawdopodobniej lepszy będzie TakaCat.
Ale z zabawą jest tak: rodzina 2+4, a bawią się 3 osoby, reszta patrzy z brzegu i bawi się jakb y gorzej...
Znam osoby, które porzuciły zabawy blisko brzegu (np. skuter) na rzecz zwiększenia pojemności jednostki i jej możliwości do bezpiecznych rodzinnych wycieczek na większe odległości. Nie znam przypadków odwrotnych.
Czas rozkładania/składania - znaczenie ma przecież tylko dla krókich wypadów, u mnie np. popołudniu na Wisłę. I brałbym go pod uwagę tylko jeśli daje znaczącą różnicę. Bo czy rozkładałbym ponton 30 czy 40min to bez znaczenia. Tu zresztą lepiej zainwestować w elektryczną pompkę, niż w dużo droższy dmuchaniec. Jedynie logiczne psotępowanie to rozłożyć, podłączyć pompkę (lub pompki - u mnie jedna pompka materacowa aku za 70zł. była do pompowania wstępnego, druga do pompowania ciśnieniowego), w czasie pompowania przygotować resztę szpejów. Mnie (z pomocnikami) zajmowało to ok. 20-30min, chociaż nigdy nie robiłłem jakiś wyścigów.
Slipowanie jest oczywiście generalnie wygodniejsze, ale jak jest wygodny slip w pobliżu. Często jest z tym jednak kiepsko i trzeba szukać dopiero w okolicy, kombinować. Przykład: w mieście Hvar - kiepski dojazd, tuż przy stacji paliw z dużym ruchem, często zastawiany czekającymi na tankowanie, po zwodowaniu zostaje temat powrotu samochodem z przyczepą do kwatery czy miejsca parkowania, żona z przyczepą jeździć nie chce itd, itp. - skomplikowane przedsięwzięcie logistyczne.
A po transporcie łódkę i tak trzeba przygotować do pływania, pomontować to i owo, czas schodzi.
Ponton łatwo wrzucić do wody, nie trzeba szukać slipu - na co może zejść trochę czasu. Wg mnie ponton, mimo konieczności składania, ma przewagę w łatwości i czasie wodowania, no i brak opłat (slipy często jednak kosztują).
Obecnie już ze slipów nie korzystam, tylko z dźwigów, inna bajka - szybko i przyjemnie, ale musi być dźwig...
Te uciążliwości (i koszty) zwracają się na wodzie. Większe wymagania wobec wodowania odpłacają się z nawiązką na wodzie przesunięciem granic odporności na zmienność warunków morza.