Obracamy się w sferze etykiety flagowej, kurtuazji, a nie przepisów, kar, mandatów itp. !!!
Międzynarodowe prawo mówi, że na wodach danego kraju jacht podlega prawu tego kraju, nie potrzeba do tego flagi kurtuazyjnej, która nigdy nie jest obowiązkowa - jest miłym, zalecanym gestem.
Jest dla mnie oczywiste, że żadnych kontrowersji, z których wynikałyby jakieś "winszowania" władz kraju gospodarza nie będzie. Stąd rozważania dot. żądań władz portowych pomińmy, to tylko taka dygresja przywołana jako nadzwyczajna sytuacja, wyjątek od żelaznej zasady. Czy potrzebnie? Moim zdaniem w tym miejscu nie, bo zaciemnia nieco rozstrzygnięcie sedna sprawy.
Ale sprzeczności tu nie ma, choć zdanie z "W żadnym wypadku..." byłoby może bardziej precyzyjne gdyby dodać "..., poza sytuacją opisaną poniżej...", ja to czytam, a ktoś inny może nie.... (
boboo)
. Nie spotkałem się z zaleceniemi typu "nie rób czegoś, chyba, że ktoś przyłoży ci lufę do skroni..."
Nie kupuję zalecenia DMYV, bo:
1. Stwierdzają, że to narusza tradycyjną etykietę flagową, ale twierdzą, że tak lepiej, niż bez flagi kurtuazyjnej.
Czyli naruszanie etykiety jest lepsze niż nienaruszanie
2. Jeżeli generalną międzynarodową zasadą jest "jeden flagsztok, jedna flaga" to sprawa tu jest już rozstrzygnięta. Mimo, że na pontonie tak byłoby wygodniej i bardziej życiowo (pełna zgoda), nie należy tak robić.
Nie ma w ogóle tematu, która flaga wyżej. Dlatego też i słusznie w polskich źródłach nigdzie ta sprawa nie jest rozstrzygana. Nie można ustanawiać obowiązujacej zasady dla sytuacji, której nadrzędna zasada w ogóle nie dopuszcza.
3. To nie jest zdanie eksperta od flag, weksylologa. Ani też eksperta etykiety flagowej (patrz wyżej). To zalecenie związku, nie wiadomo jednak na czym oparte. Może warto ich zapytać o podstawy? Może zapytać u niemieckiego odpowiednika pana Bebłowskiego czy w ich towarzystwie weksylologicznym? Ciekawe czy byłaby różnica zdań.
Inna sprawa, że dla polskiego jachtu zawsze oprę się na rozstrzygnięciu polskiego eksperta, tutaj w pewnym sensie rozstrzygnięcia związku rejestrującego mój "jacht". Tak jak rozumiem, że dla niemieckiego jachtu ktoś oprze się po prostu o wskazanie DMYV i nie będzie drążył sprawy.