jacek2929 napisał(a):
Faktycznie ja także zakładam linię paliwową 30min.
To w Parsunie tyle to trwa ? Współczuje. Ja w tym czasie zdążę poskładać podłogę, napompować ponton, zmontować linię paliwową z separatorem wody, zamontować drabinkę, zapasowy silnik, sklarować liny, zamontować banderki zapalić a czasem jak córa mnie oleje albo ma coś innego do roboty to zamontować kółka slipowe żeby nie ciągnąć gumjaka po slipie czy plaży.
jacek2929 napisał(a):Tak można, ale w 3 chłopa.
Ja daję radę wrzucić ponton na wodę jeśli jest blisko z dwunastoletnią córą ale to pewnie już od
chłopa zależy.
jacek2929 napisał(a):Szkoda że linku do gazetki z tesco nie wkleiłeś bo tam też nie znajdę tych przepisów motorowodnych.
Dla zainteresowanych kolega Rysio wysłał link do: Przepisy dotyczące certyfikacji łodzi i jachtów
Proponuję pkt 6.3.3.10 dokumentu który podlinkowałem. Zrywka i panoramiczne lusterko wsteczne w przypadku holowania. Rzeczywiście w ostatniej gazetce Tesco tego nie pisali.
jacek2929 napisał(a):A w Polsce jak pójdziesz na kurs z holowania to ci wytłumaczą dlaczego nie wolno holować z rumplem.
Nie planuję, podobnie jak nie planuję w Polsce nikogo holować. W Cro nie ma licencji i prawdopodobnie nie jest też potrzebna kierownica do holowania, bo pomimo wielokrotnego mijania się z patrolem na wodzie nie zostałem zatrzymany a kółko lub Meteora miałem podpiętego i młoda na nim była. Nie widzę również jakichkolwiek sensownych przeciwwskazań, by holowanie z rumplem mogło być niebezpieczne czy nawet mniej wygodne niż w przypadku kierownicy i manetki. Powiem nawet z doświadczenia, co już pisałem. Wygodniej i moim zdaniem bezpieczniej mi się ciągnie dmuchańce w przypadku rumpla. Cały czas mam kontrolę nad liną, czego w przypadku RIBa z kierownicą nie mogę powiedzieć z powodu znacznego mojego oddalenia od pawęży.
jacek2929 napisał(a):Rysiu weź się ogarnij. Ja nie pisałem o Sea Kingu tylko o PARSUNIE.
Fajnie że stawiasz wyżej opowieści wymyślonych osób. Ja natomiast zbieram się do domu gdzie pozdrowię od Ciebie mojego PARSUNA. Z którym byłem po raz drugi w Chorwacji i który mnie jak zwykle nie zawiódł.
Po pierwsze nie jest to wymyślona osoba, tylko współwłaściciel
firmy prowadzącej kursy motorowodne na Dzierżnie.
Wracając do tematu, to myślisz że jest jakaś zasadnicza różnica pomiędzy tymi firmami. Być może, z Parsunem nie miałem styczności i może masz rację. Poza tym ja nie neguję tych silników jako takich. Jest to tańsza alternatywa, podobnie jak Toya do Stanleya. Przecież tymi narzędziami można równie skutecznie pracować. Sam mam wiertarkę
mejd in PRC i działa już chyba z 8 lat. Że nie tak samo jak Makita i że inaczej ździebko wykończona to szczegół. Różnica często pojawia się z czasem. Życzę Ci szczerze byś po 8-10 sezonach w Cro mógł potwierdzić opinię o Parsunie. Miałem Yamahę 2004 - 100% niezawodności przez 2 sezony i w 100% sprawną sprzedałem, Mercury rok 1998 zawiódł raz ale poważnie. Padł moduł zapłonowy. Po wymianie pali na dotyk, choć ostatnio musiałem przeczyścić szczotki rozrusznika, bo zaczynał słabo kręcić. Mały Tohatsu rocznik 2004 (jak dobrze pamiętam) tracił szczelność za zaworze iglicowym od soli którą dostał wraz z paliwem na Jadranie i waliło jak nie zakręciłem kranika po pływaniu, aczkolwiek nigdy na wodzie nie zawiódł. Po wymianie zaworka pali za pierwszym pociągnięciem. Mam go 3 sezon jako zapasowy. Honda rok 2008 widać mało pływana była, jak na razie nie mam zastrzeżeń ale to tylko 1 sezon.
jacek2929 napisał(a):ps. Tak z ciekawości co oznacza twoje imię: Bjegunac na jug?
Jak przyjedziesz na zlot to się dowiesz