Rysio napisał(a):Mam na myśli mobilność ogólnie pojętą.
Primo nie ciągnę ogona blisko 7 m przez 1000 km. Po drugie nie łażę za slipem tylko wrzucam do wody gdzie chcę. Po trzecie nie bawię się sznurkami (cuma, kotwica) przy każdej plaży tylko niemal z rozpędu wpływam na brzeg. Po czwarte raz zatankowany zbiornik 30 l + 30 l bańka + 3 kanki po 10 starczyły mi na 2 tygodnie a przy RIBie to pompiarz z Novaliji został moim kumplem bo byłem tam co 2-3 dni i nie o koszty tu chodzi lecz o wieczne łażenie z bańkami. Po piąte holowanie dmuchańców - jedną łapę mam na manetce a drugą wydaję linę z pawęży a przy RIBie 2 osoby muszą być bo od pawęży mam do konsoli 2 metry i po drodze siedzenie + tanki. Oczywiście przy większej fali Marshall idzie jak czołg ruski a gumjak skacze, ale tu na paskim fali uniemożliwiającej pływanie jeszcze nie trafiłem. Nawet jak powieje to na 1/4 gazu dźwigam mordę w górę i idę w wyporze te 15/h biorąc fale pod siebie a 15 km to akurat od Zrce do Pagu
Czyżbyś Rysio zmienił zdanie co do RIB-ów? Wydawało mi się , że kupiłeś RIB-a , a tu znowu mowa o gumiaku
Co do Monte Christo
Jak każdy z wielu ma tutaj swoją teorię ale jeśli chodzi o ekonomie to myślę , że Twoje wyliczenia związane z pobytem w CRO i wynajęciem łodzi nie do końca są tak "kolorowe"
Zakładając , że wynajęcie łodzi kosztowało Was-(3-y rodziny) 480 euro na 4,5 dnia to Ciebie samego 160 euro za ponad 1 dzień pływania -(zgodnie z tym co pisałeś -pływaliście na raty , raz jedna , raz druga rodzina)
To tak naprawdę jakbyś sam tylko dla siebie - wynajął łódź i pływał ją codziennie np. 10 dni tak jak ja średnio tam pływam spędzając urlop, to wyszłoby Tobie 1600 euro.... a to już robi różnicę
Tak więc wszystko zależy jak już wcześniej w postach pisałem od "zaplecza"-garaż , oraz czy pływasz również w Polsce i czy się tym na tyle zaraziłeś , że chcesz być niezależny i tak jak napisał Venom555
Venom555 napisał(a):Ponton czy sama łódź w Chorwacji dla mnie to wolność. Jestem uwolniony od przepełnionych plaż i całego tego harmidru. Nie wyobrażam sobie abym siedział na plaży w szczycie sezonu w Tucepi, Baśce, Makarskiej czy Vodicach. Wchodzisz rano na łodke i płyniesz do obojetnie jakiej zatoki, obojetnie gdzie, zatoki których jest od groma. Bierzesz z sobą jedzenie do lodówki, piwo, sprzęty do nurkowania, wędki i wracasz późnym wieczorem. Masz non stop spokój. Możesz zrobić sobie sjestę poobiednią przespać się z godzinkę
. Wymieniać zalet własnego pływadła można by bez końca. Do tego zdobywanie doświadczenia na morzu, poznawanie zupełnie innych zasad panujących w marinach czy portach niedostępnych dla normalnych turystów
.
Ps. właśnie wróciłem z Chorwacji gdzie jak w ubiegłych latach byłem z własnym RIB-em.
Zwiedziłem wszystkie zatoki , w tym (pływanie , jedzenie w konobach i i gostionicach) od wyspy Uglijan, wyspy IZ najdalej na północy przez Zadar , Sukosan, SV.Jakov , Biograd , aż do Crvena Luka -(od strony lądu) i dalej Śv.Justyny , Arty V i M do najdalej wysuniętej Vrgady na południu, Żiżanij i z powrotem od strony Pasmanu wszystkie zatoczki i wyspy , wysepki po drodze Babac , Komornic, itp ,itd z przecudowną czystą wodą i piaseczkiem pod nogami ,oraz kilkoma turystami na swoich pływadełkach
Cieszę się ,że dzięki swojej łodzi mam możliwość to wszysto zobaczyć
PZDR