napisał(a) DaJaRa » 01.04.2014 06:09
Nawiązując do pontonu z ''ceraty'',to w ubiegłym roku przez tydzień mieszkali koło nas Czesi i posiadali takie pływadełko z dorobioną pawężą i silnikiem elektrycznym chyba 36 lbs, próbowali na tym popływać, ale z racji większej fali poza portem i zatoczką nigdzie nie udało im się wypłynąć, przez następne dwa dni trochę się ich dzieciaki tym zestawem pobawiły i tyle było ich żeglugi, całe dni leżeli z browarami na plaży.
Natomiast dwa lata temu w Czarnogórze spotkaliśmy Austriaków, mieszkali w apartamentach nad nami, przywieźli ze sobą ponton z podłogą składaną wyglądający profesjonalnie ale był bardzo mały, wg mnie 1,5m max1,9m plus silnik Parsun 2,6 KM, wszystko nówka. Wodowali swój sprzęcik z wielkim przejęciem i podnieceniem w oczach, lecz szybko realia sprowadziły ich z wielkich wód na ląd. Najpierw nie mogli odpalić silnika, trwało to chyba z godzinę. Jak już motor pracował i gdy do sternika dosiadł się jego towarzysz żeglugi, okazało się że ledwie się mieszczą na pokładzie swojej jednostki pływającej. A zanurzenie pontonu hmm... Już wtedy było widać zwątpienie na ich twarzach. Ale jak przystało na wilki morskie , postanowili wypłynąć w rejs... Wrócili po ok 0,5 godz. po próbach wypłynięcia z zatoki, mokrzy i przestraszeni (tego dnia morze było rozbujane) i jak w przypadku Czechów ich ponton stał cały czas zacumowany w naszej cichej zatoczce, nie licząc kilku wypraw najbardziej wytrwałego wilka po zatoczce. Szkoda nam ich było, sami prawie kupiliśmy taki sprzęt, ponton 290 + 5KM ale po przeczytaniu porad na tym forum kupiliśmy bardziej nadający się do Chorwacji sprzęt, ponton 420 + 25KM, choć i to jak się okazało, nie jest za wiele
.
Jak widać na tak małych pontonach i tym bardziej niedoświadczeni motorowodniacy za dużo sobie nie popływają (morze musi być naprawdę spokojne), pozostaje im tylko modlitwa o ciszę na morzu.