Jak wspomniałem byłem w Orebiczu w mieście gdzie bardzo dużo rodaków jeżdzi podczas wakacji.
Nawet menu w niektórych restauracjach było po polsku np.Posejdon i kelnerzy mówiący
całkiem przyzwoicie po polsku.
Najbliższa Lućka Uprava była na wyspie Korcula.
Polecam zwiedzanie Korculi, przepiękne stare miasto.
W kapitanacie z zakupem winiety poszło bardzo szybko i sprawnie.
Widziałem jak poznanemu rodakowi z Zielonej Góry który wszedł ze mną sprzedali winietę bez uprawnień SM i żadnego ubezpieczenia.
A miał ponton 3,30 cm i silnik 9,9 KM
Chodziło im tylko o 390 kun.
Zupełnie co innego jak w tamtym roku na Rabie .
Babsko zanim sprzedało mi winietę męczyło mnie chyba z pół godziny
pytając się o fakturę zakupu pontonu i silnika , na jaką kwotę mam OC
i wiele innych pierdół.
Pojechałem bez żadnej rezerwacji w ciemno.Nie lubię być uwiązany żadnymi terminami.
Bez problemu znalazłem kwaterę przy samej plaży Trstenica za 20 Euro od osoby.
Byłem tylko z żoną i jej siostrą , trzy osoby.
Ponton przez dwa tygodnie był przycumowany przy betonowym nabrzeżu.
Nikt nie czepiał się o żadne opłaty.
Bardzo przydała się kotwica którą gdzieś podpatrzyłem i sam sobie zrobiłem.
Waży 12 kg i jak jest piaszczyste dno to przysysa się do dna a jak kamieniste
to klinuje się między głazami
Z cztero metrowym kawałkiem gumy fi 10 mm doskonale utrzymywała ponton
na swoim miejscu nawet podczas dużych fal.
Nie zdążyłem dać do ocynkowania ogniowego a po cynkowaniu sprayem widać efekty.
Bardzo przydał się zapasowy silnik który zabieram na dalsze wyprawy i mam pod ławką.
Niestety , chyba od tego ciągłego miotania pontonem urwała się męska część
złączki paliwa.Byłem daleko w morzu.Gdyby nie drugi silnik czekałbym na jakąś okazję
holowniczą.
Pewnego dnia przeżyłem też mały horror.
Popłynąłem we wschodnią część zatoki szukać zatopionego okrętu niemieckiego z drugiej wojny światowej o kórym usłyszałem o innego Polaka.
Wiatr i fale które były mało dokuczliwe na otwartej wodzie przy wysokim skalistym brzegu
poprostu przygwożdziły mnie do skał.Na wolnych obrotach nie było mowy aby się wyrwać
z kipieli a na wysokich ponton stawał dęba grożac wywrotką.
W końcu na wstecznym biegu pomału jakoś wydostałem się z pułapki.
Pozdrawiam
Andrzej
Uploaded with
ImageShack.us