nmd napisał(a):Znajomy dał mi radę, żeby nie wyłączać silnika w miejscu z którego nie damy rade dopłynąć. Wg niego awarie objawiają się zazwyczaj podczas uruchamiania. Co o tym myślicie?
Znajomy miał 100% racji. Aby zgasł pracujący silnik musi wystąpić awaria (spalona cewka, woda w dyszach gaźnika albo jakaś mechaniczna usterka silnika). Jeśli jesteś kilometr albo dalej od brzegu nie łatwo będzie Ci taką awarię usunąć a najprawdopodobniej w ogóle jej nie usuniesz samodzielnie (może oprócz zasyfionego gaźnika, bo to zrobisz ale raczej na brzegu a nie na falującym pontonie). Najczęstszą awarią jaka może Ci się przytrafić to zalanie świec paliwem a to przy dobrze wyregulowanym silniku z pewnością nie zdarzy Ci się podczas gdy silnik pracuje, tylko właśnie w momencie jego odpalania. Oczywiście jeśli jesteś gdzieś na pikniku w zatoczce z gumjakiem przycumowanym to silnik wyłączasz, ale wtedy nic nie zagraża Tobie ani Twojej załodze. Najwyżej będziesz wracał na piechotę, albo dzwonił po pomoc (naładowany telefon z wbitymi numerami osób które będą Ci mogły pomóc to obowiązek aby pływać rozsądnie).
Humorek napisał(a):Żaden RIB nie zapewni nam takich wrażeń.
To zależy kto co lubi
i bardziej zaawansowanie