GOKARD napisał(a):(...) Fajny pontonik z czasem będziesz się przesiadał na większe jednostki (...)
Wtrącę swoje "3 grosze", dlaczego nie przesiądę się na "większą jednostkę", chociaż czasem (incydentalnie) takie myśli bywały.
A już całkowicie przekonał mnie do pozostania przy pontonie (nie RIB, że o "skorupie" nie wspomnę) tegoroczny urlop i kontakty z kolegą z niemieckiego forum, właścicielem 4,5 metrowego ZAR'a (piękny włoski RIB. gdybym miał wybierać w RIB'ach to albo Zodiac N-ZO albo ZAR)
Czyli na długość to samo, co my mamy.
Jeśli jednak "przepisy wodne" w Chorwacji się nie zmienią, nikt nie przekona mnie do zmiany pontonu na RIB'a.
Istotą "problemu" było pytanie kolegi:
-
boboo, jak ty to robisz, że sobie tak pomykasz wzdłuż (blisko) brzegów, gdy istnieje ograniczenie prędkości (do 300m -> 8 węzłów = 14 kmh). Ja się męczę w wyporze max 8 kmh, a gdy wejdę w ślizg to mam minimum jakieś 30 kmh. Nie mogę ustawić nic pomiędzy, no i jestem zmuszony oddalić się od brzegu na te 300 metrów.I w tym momencie,
ponton określany przez "
fachóruf" jako nienadający się na Adriatyk, pokazuje swoją "potęgę".
W wyporze ciągnie do 9-10 kmh (zbyt wolno na dłuższe trasy), w ślizg wskakuje przy19-20 kmh, ale...
po wejściu w ślizg i delikatnym odjęciu gazu oraz odpowiednim wytrymowaniu, trzyma się
w ślizgu przy 14 kmh (8 węzłów)!!!
Przepisy
nie mówią, że poniżej 300 m jest zabroniony ślizg!!! Przepisy mówią tylko o prędkości.
Żaden "garażowy" (4-6 metrów) RIB nie pojedzie w wyporze więcej niż te ~10 kmh (i to z mordowaniem uszu oraz przepałem paliwa) i nie zejdzie w ślizgu na te "przybrzegowe" 14 kmh.
I wtedy dotarło do mnie, że nie mam najmniejszego zamiaru zmieniać formuły (ale każdy ma inną) wodnych spacerów wzdłuż brzegów.
A te są kwintesencją
naszych chorwackich urlopów.
Podobnie z przybijaniem do brzegów.
Po 10 latach
intensywnych lądowań na kamienistych plażyczkach, "podeszwa" naszego pontonu wygląda tak:
A RIB'ów i "skorup" jakoś
na brzegach nie widuję...
I na wszelki wypadek jeszcze raz:
każdy ma swoją "formułę" pływania, ja opisałem tylko swój przypadek,
bez ukrytych sugestii co i jak mają robić inni.