Ostatni wakacyjny poranek.
Idziemy po pieczywo.
Chleb kupiony.
Można spływać.
Chcemy jeszcze zajrzeć do mariny Frapa – tam jest pływająca stacja benzynowa, moglibyśmy zatankować zbiornik do pełna bez kolejki.
Podpłynęliśmy pod stację.
Czynna, paliwo jest ale tylko to droższe.
Tańszego, zwykłego paliwa nie ma.
O nie, niech szukają innych naiwnych.
Natychmiast odpływamy od dystrybutora.
Chorwacka bezczelność zaczyna nas drażnić.
Zatankujemy w normalniejszym miejscu gdzie bezczelnie nie naciąga się turystów.
Stawiamy żagle i płyniemy w stronę Murteru.