Gdy po pierwszym tygodniu nasyciliśmy się już nieco plażowaniem, przyszła pora na poważniejsze zwiedzanie. Na pierwszy ogień miały pójść wodospady Krka, gdyż według opinii znających i innych cromaniaków, należało być tam przed Plitvicami, które też mieliśmy w planie. Ponieważ nie gonił nas czas, odpuściliśmy sobie wyjazd w weekend (potencjalnie może być wtedy więcej zwiedzających) i zaplanowaliśmy wyjazd raniutko w poniedziałek, trzynastego sierpnia. Nieśmiałe protesty nieco przesądnej reszty rodziny zdusiłem w zarodku – żyjemy wszak w XXI wieku i niestraszne nam żadne „trzynastki”. Bambetle przygotowane, budziki nastawione – pora spać. Kiedy rano wyłączyłem alarm, do otumanionej snem świadomości dotarł dźwięk. Otrzeźwiło mnie błyskawicznie – dźwięk znajomy, lecz absolutnie nie miał prawa tu się pojawić. Deszcz. O rzesz, czyżby faktycznie trzynastka. Wyszedłem na balkon – rzeczywiście pada. Cóż było robić, wróciłem do łóżka, lecz o spaniu nie było już mowy, nasłuchiwałem – może to tylko takie krótkie, przelotne, przecież to Chorwacja i żaden deszcz planowany nie był Z kolejnej krótkiej drzemki obudziła mnie – cisza. Lecę na balkon – już po deszczu
Ten widok radykalnie poprawił nasze nastroje.
Jedziemy tylko gdzie ? na Krka już trochę za późno. Może by tak gdzieś promem, nigdy czymś takim nie płynelśmy i samo to będzie już sporą atrakcją. Najbliższą przystań mamy (a jakże by inaczej) w Zadarze. Pakujemy się do auta, żona po drodze studiuje ulotkę Jadroliniji. Na krótki wypad świetnie nadawało się Preko na wyspie Uglian. Jak tylko udało nam się znaleźć kasy i kupić bilety - było już z górki.
Zaokrętowaliśmy się
i przycumowaliśmy na górnym pokładzie
skąd podziwialiśmy Zadar z nieco innej perspektywy.
a potem widok wyspy Uglian
po wyokrętowaniu
ruszyliśmy na spacer
Wybraliśmy się także na wzgórze górujące nad miasteczkiem (tylko we dwójkę, młodzież wolała zostać na przystani) ale warto było, choćby dla takiej panoramy Preko
A po powrocie prom już na nas czekał
cdn