Poprzedni pobyt w Chorwacji (Marusici) miał jeden minus - ryby, a właściwie ich brak w jadłospisie. Biega tu o te przyrządzone własnoręcznie (złowić może ktoś inny ), a nie te z konoby. Jakoś nie udało nam się ogarnąć tematu (po prawdzie to i warunków specjalnie nie było), dlatego jadąc do Kozina obiecałem sobie solennie, że będę wykorzystywał świeżo (bo od sezonu 2012) wybudowany grill gospodarza. Dowiedzieliśmy się, iż najbliższa ribarnica jest (a jakżeby inaczej) w Zadarze, tylko trzeba tam być dość wcześnie rano. Wstawszy więc skoro świt (no bez przesady, siódma jakoś była), uzbrojeni we wskazówki dojazdu, lodówkę turystyczną oraz sugestie co i jak kupować, ruszyliśmy na targ rybny. Fish market w Zadarze odwiedziliśmy nie raz, ale za każdym razem chodzimy i oglądamy, chodzimy i oglądamy...tyle tego dobra... aż musieliśmy sobie w końcu przypominać, że trzeba by coś jednak kupić. A było w czym wybierać
Te hobotniczki były jeszcze żywe
Uśmiechał się zachęcająco, ale nie daliśmy się skusić
Podziwiam ludzi, którzy potrafią kupić tego parę kilo i wyczyścić
Okaz a'la Salvadore Dali
Najczęściej kupowaliśmy u tej Pani, jej waga nadawała się raczej na złom, ale za to umiała handlować (wiecie o co mi chodzi ) Była szybka i sprawna, zawsze po zważeniu coś tam jeszcze dorzuciła i było ok. Poza tym, wydawało nam się, że ma najlepszy towar... ale nie pytajcie dlaczego
Zakupione ryby oddawaliśmy (za niezbyt wielkie pieniądze) do czyszczenia i patroszenia...
... aby w tym czasie buszować po targu (zaraz obok rybarnicy) kupując owoce...
...oraz oliwę z oliwek (niezbędną wszak do grillowanej ryby), której moje Słoneczko bez mrugnięcia okiem spróbowało przed zakupem.
Jeszcze tylko świeży chleb i do domu
Na spróbowanie wzięliśmy trochę takich małych, srebrzystych rybek (zwanych chyba girice), które przed wyglądały tak:
Natomiast po obróbce przez mojego ulubionego HouseManagera:
- pierwszy i ostatni raz smażę tyle takich małych g..... (rybek)
przeobraziły się w całkiem smaczną przekąskę (lecz tylko dla mnie - innym jakoś nie podchodziły)
Z kolei krewetki całkiem dobrze prezentowały się przed..
...jak i po (z oliwą, czosnkiem, pietruszką i rozmarynem)
Ale z tych wszystkich morskich rarytasów nasze serca (a raczej żołądki) zdecydowanie najbardziej podbiły: orada i brancin z grilla,
przygotowywane w najprostszy z możliwych sposobów na obiadokolację.
- może już, one tak pachną
i w efekcie z tego:
bardzo szybko zostawało to:
cdn