Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Wcześniej widziałem filmik, pokazujący wjazd do V.G. od strony Milnej ...
... i wiedziałem, że jedynie mijanka z czymś większym, mogłaby mnie zasmucić. Na szczęście było pusto i zjechaliśmy do "wioski duchów" w miarę szybko i przyjemnie. Tak Malo Grablje prezentuje się z góry.
Tu widać zjazd do Milnej.
Zdjęcia oczywiście z internetu. Teraz kilka moich. Zaparkowaliśmy w miejscu, gdzie droga główna łączyła się z dojazdową do wioski.
Tego dnia byliśmy tu zupełnie sami. Szliśmy wspomnianą dojazdówką, lekko pod górkę, wsłuchując się jedynie w muzykę cykad. Pierwszą budowlą, jaką zobaczyliśmy, była wielka willa z kamienia, wynajmowana na popularnym portalu. Info dla chętnych - jest basen
I to by było na tyle, jeśli chodzi o nowości w M.G. Reszta zabudowań została opuszczona przez mieszkańców 50 lat temu. Powodem tego była filoksera, malutki szkodnik wielkości zaledwie kilku milimetrów, który pustoszył winnice Europy od końca XIX wieku. Kiedy zaraza dotarła do wioski Malo Grablje, zniszczyła winorośle i pola lawendy, a wraz z nią środki do życia mieszkańców. 23 rodziny, 180 osób, przeniosły się do pobliskiej Milnej. Patrząc teraz na Milną , można przypuszczać, że szkodnik przyspieszył jedynie to co miało wkrótce nastąpić,... powstanie nowego, dochodowego biznesu.
Chociaż okiennice w większości domów są zamknięte, to w wielu miejscach mur jest tak dobrze zachowany, że można by pomyśleć, że mieszkańcy zniknęli tylko na chwilę. Oni jednak nie pojechali na zakupy, tylko żyją dwa kilometry od swojego starego domu, gdzie zbudowali sobie nowe życie.
My tymczasem, zanurzaliśmy się powoli w dziwnym i zapomnianym świecie...Pięknym i strasznym. Strasznym, bo wyglądał jak po pandemii. Skojarzenia nasuwały się same.
Mogliśmy zobaczyć jak mieszkańcy wioski zarabiali na życie...
Spacerując po M.G. znajdziemy wiele miejsc, gdzie zrujnowane i zarośnięte domy,...
... sąsiadują z dobrze zachowanymi kamieniczkami..
To właśnie takie miejsca podkreślają urok tej małej osady.
Bez wątpienia zalicza się do nich okolica, jedynej działającej tu konoby, "Stori Komin".
Jej właścicielem jest Berti Tudor...
Berti Tudor - zdjęcie: Anita Arneitz
..., który trzynaście lat temu wrócił do rodzinnego domu i serwuje w nim dalmatyńskie specjały z surowej szynki, jagnięciny i cielęciny.
Jeśli ktoś chciałby zamówić rybę, należy zrobić to z wyprzedzeniem. Menu...
...i godziny otwarcia.
Z tego co się orientuję, całą wioskę zamieszkiwała rodzina Tudorów. Jeśli to prawda, to powiedzenie , że z rodziną wychodzi się dobrze tylko na zdjęciu, raczej w M.G. nie działało. Byłem pod dużym wrażeniem, jak fajnie zorganizowali sobie tu życie. Po obejrzeniu słynnej, ale zamkniętej jeszcze konoby, skierowaliśmy się w stronę centrum wioski...
Tak doszliśmy do małego, bardzo dobrze zachowanego kościółka Św. Tudora.
Pod którym znajduję się mały plac/ryneczek ze studnią. To tu biło kiedyś serce wioski...
Oczywiście zeszliśmy na dół. To był ostatni punkt programu w M.G...
Ale nie ostatnia atrakcja dzisiejszej wyprawy. Ostatnim punktem programu była Twierdza Napoleon z pięknymi ,...niestety mocno chmurzastymi widokami Podjazd do niej jest dość wąski, asfaltowy, a na górze znajduje się parking...
Twierdzy nie można niestety zwiedzić. Obiekt jest dobrze zachowany, ale został zagospodarowany na potrzeby obserwatorium. Warto jednak tu przyjechać dla samych widoków. A te były "amazing"
Dzięki za świetny reportaż Jestem pod dużym wrażeniem. Skojarzyło mi się z opuszczoną Nakovaną na Peljeszcu, w której również zamieszkuje jedyny "powracający" z "wygnania". Może dynastia Tudorów odrodzi się w M.G. dzięki temu Bertiemu i jego rodzinie??