VRBOSKA (PJACA) cz.1
Część wschodnia Vrboskiej, zwana Pjacą, była miejscem w którym spędziliśmy najwięcej czasu.
To tu, w lesie, na północ od kanału, znajdowała się nasz dom...
...w którym, oprócz nas, mieszkała jeszcze jedna austriacka rodzina, zajmująca dwupokojowy apartament na wysokim parterze... ...i nasza przemiła Gospodyni, która mieszkała nad nami i dbała o nas jak o własne dzieci i wnuki.
Pani Perka, swoją gościnnością, przebiła wszystkich naszych dotychczasowych Gospodarzy,
a uwierzcie mi, konkurencję miała bardzo mocną. My zajmowaliśmy skromną kawalerkę znajdującą się z tyłu domu. Mieliśmy w niej wszystko co trzeba...
Mieszkanko było bardzo czyste i co najważniejsze blisko miasteczka. Gwarantowało ciszę, spokój i niesamowite zapachy dochodzące z sosnowego lasu. Posiłki jedliśmy przed domem, zawsze w towarzystwie pewnego Mačka. Był tam zawsze
Bardzo polubił naszą krakowską , na którą my z kolei patrzeć nie mogliśmy, głównie za sprawą naszej Gospodyni.
Drugim miejscem w którym spędziliśmy wiele pięknych chwil, była nasza ulubiona konoba Lem z super obsługą i pysznym jedzeniem.
Średnio co dwa/trzy dni meldowaliśmy się u nich na kolacji
Z takim widokiem...
...i takim klimatem
Co jedliśmy ? Głównie pizzę ... ... mięsko.... ... i kalmary....
Pod koniec pobytu przeszliśmy na kuchnię wegańską ...
W Lemie zawsze było super , polecamy konobę
Trzecim miejscem najczęściej odwiedzanym przez nas była promenada, ale o niej będzie inny odcinek ...