Wsiadamy do busa, który rusza w kierunku doliny Planicy.
Podróż trwa dziś trochę dłużej, więcej samochodów niż zwykle chce skręcić na skocznię.
Na szybko ustawione przez policję rondo ułatwia trochę przeprawę przez skrzyżowanie. Jeden pas drogi w stronę włoskiego Terevisio zamieniono też na parking dla autokarów. Część osób idzie pieszo tak zwaną starą drogą... generalnie bardziej niż wczoraj widać, że coś większego się szykuje.
Chmury nie zasnuły całego nieba, jednak czym bliżej doliny i wyższych szczytów, tym gorsza widoczność. Tragedii nie ma, najważniejsze, że nie pada.
Wyskakujemy pod skocznią. Jakże mniej szaro i buro tutaj dzisiaj.
Przechodzimy obok sceny na której występ zakończył właśnie Festa Band. Grają coś na pograniczu Gorana Bregovićia i austryjackich "heimat melodii"
Widzów jednak na razie malutko. Skąd ten ruch na drodze...? Ano wczoraj tłum dzieciaków wywiozły pod same wejście autokary. Dziś dorośli zasuwają czym mogą na własną rękę.
W tym sektorze w którym stoimy jest już całkiem gęsto. Spotkać tu można rodziny skoczków, nie biorących udziału w dzisiejszych zawodach zawodników, fotoreporterów przepychających się do "wioski" skoczków.
Jeszcze pamiątkowe zdjęcie pod namiotem Czerwonego Byka. W zasadzie mam ich tylko kilka. Zapomniałem o sobie
...i jeszcze w drugą stronę
Rzut okiem na górę. Dziś lepiej widać najazd... uffff gdybym miał taką "lufę"
jak panowie z "press"...
Kilka strzałów na widoczne dziś ciut lepiej góry.
Może by tak wysupłać te 50 euro i polecieć do Kranjskiej Gory po zawodach...? Niestety raz, że mnie nie stać, a dwa, te śmigłowce nawet nie zbliżają się do pułapu tego ze niniejszego zdjęcia.
W lewym dolnym rogu widać drzewa... niezłe proporcje!
Nawet przez moment pokazało nam się słoneczko...
Rozmarzyłem się... czas opuścić głowę i wrócić na skocznię.
czyżby taka mina bo upadł Kranjec... ? Hmmm to chyba jeszcze nie ten moment.
C.D.N.