napisał(a) Użytkownik usunięty » 25.03.2011 00:33
Na scenie koncert słoweńskiej grupy rokowej. Na cześć swojej drużyny wykonują przydługawą wersję "Jump" zespołu Van Halen.
"Learning To Fly" Pink Floyd też byłoby na miejscu, co dla niektórych.
Pod dużym namiotem zabawa też szybko się nie skończy. Nooo może dla poszczególnych jednostek - tak.
Przechodzimy w kierunku autokarów.
Powtarzam wczorajszy motyw z aparatem na szyi i zasiadam w fotelu.
Dziś ze skoczni wracają o wiele większe tłumy. Co bedzie jutro?
Wracamy do Kranjskiej Gory. Jak zwykle do hotelu i do centrum konferencyjnego po oficjalne wyniki i puszkę Red Bulla.
Jest jeszcze młoda godzina. Obiadokolacja dziś wcześniej, ale jest sporo czasu. Trzeba za coś wypić. Ale za co? Co bardziej złośliwi mówią "za Stefana!"... eeee... lepiej za jutrzejszy dzień.
Smaczna gruszkówka Williams wchodzi jak nigdy. Staram się nie uronić ani kropli. Zastanawiam się co tyle kosztuje, wódka czy kieliszek
? Podchodzę do pani i pytam czy mogę dostać taki mini kubeczek. Oczywiście. Aha... czyli 3 euro płacę za zawartość.
Pstrykam jeszcze fotkę tablicy informacyjnej. Nie powiem, że może się przydać tam, ale na pewno pomoże mi tutaj za jakiś czas przypomnieć sobie co, gdzie i jak.
Wsiadamy do skody i kierujemy się do Bled. Żołądki podrażnione takim eleksirem już coś by zjadły. Planujemy jednak jeszcze jeden przystanek po drodze...
P.S. Wojtek.... Przyjrzałem się dokładnie mapie i kolorom poszczególnych linii i... muszę powiedzieć, że ów "szlak" o którym pisałem, to granica Triglavskiego Parku...
. Żadnego szlaku tam nie ma! Musiał jednak kiedyś być, skąd inaczej to wypłowiałe kółko?
Pozdrawiam.