Cześć wszystkim! Szybko powiem, że zakochałam się w siepieknej* Croatii (co prawda nie od pierwszego wejrzenia ). Co najmniej 10 razy na miesiąc jęczę "-JA CHCĘ DO CHORWACJI!!!".
PS.#1 Mam 9 lat (wiem, może to trochę zdziwić, bo takie małe dziewczynki jak ja rzadko siedzą są na takich forach czytając relacje z podróży ), w Cro 1-wszy raz byłam, gdy miałam 4 lata i z tego co po nagraniach widzę, średnio (to znaczy prawie w ogóle ) mi się podobało. Później jednak zrozumiałam, jaki to wszystko ma urok .
PS.#2 "Siepiekne", to m. i. mój wymysł, co znaczy po prostu przepiękne lub piękne .
A więc koniec kazania, zaczynam opowieść. Nie mogłam się doczekać, więc większość rzeczy spakowałam 3 dni wcześniej. Dzień przed wyjazdem się trochę jeszcze dopakowałam, wyobrażając sobie, że bryza wody Adriatyku lekko moczy kropelkami moją twarz. Ja ZAWSZE jestem "nocnym Markiem", a rannym ptaszkiem już raczej nie , lecz jest jeden w roku wyjątek: Wyjazd do Chorwacji. 5 lipca, w dzień wyjazdu wstaliśmy gdzieś tak o 4.00/5.00, zebraliśmy się i o gdzieś tak 7.00 wyruszyliśmy . Jak co roku, zatrzymaliśmy się na ostatniej stacji benzynowej w Dukli, jak co roku ostatni raz na nogach w Polsce. Jak co roku po krawężniku stacja/trawa chodziły siepieknej okazałości mrówki,
jak co roku przekąsiliśmy coś, lecz jak nie co roku hot-doga . Przejechaliśmy Słowację, słonecznikowe autostrady Węgier, aż w końcu wjechaliśmy do Budapestu, przy czym oczywiście się popłakałam ze szczęścia. Uwielbiam tam wracać, bo jest to po prostu perełka wśród stolic. Co tu dalej mówić, przeżyliśmy przeciętny dzień (jak na turystów, oczywiście ) Zdjęcia z Budy (Budapestu) prześlę w następnym poście, bo nie chcą się załadować (z głupiego powodu ).... Myślę, że nie ma sensu opisywać relacji bez zdjęć, więc sorry, taki mamy klimat! Żart . Miałam na myśli, że przepraszam, że rozpisałam się o głupotach (tak mam, proszę mi wybaczyć), a nie o Cro. Ale obiecuję, że pokombinuję i może się uda je przesłać.
~Jul
PS.#1 Jeśli ktoś mógłby mi pomóc z tymi zdjęciami, proszę napisać.